Wzieli biednego Beryla i przywiązali do drzewa. Straszliwie się bałam. Widziałam jak do Beryla podeszły dwa wilki. Jeden był cały szary a drugi brązowo-rudy. W ten podszedł do mnie przeogromny szaro-czarno-biały wilk z blizną pod prawym okiem. Miał poważny wyraz pyska:
Wszyscy się na niego patrzyli. Zrozumiałam że to ich przywódca. Podszedł do mnie i z poważnej miny stał się mały mieszek drwiące ze mnie.
- Chłopcy! Mamy tu małą rozrywkę - Gdy to powiedział zaczął się podejrzliwie śmiać. Zaraz po nim jego "poddani"
- O co wam chodzi?
- O co? To nie twoja sprawa maleńka. A gdybyś się dowiedziała to byś była rozerwana na strzępy na oczach twego towarzysza
- Rozerwana?! - Cołam się kilka kroków do tyłu z uszami położonymi po sobie
- Nie martw się - Uśmiechnął się - Będziesz nam służyć inaczej
- C-co? Służyć? W-w jaki sposób?
- Widzisz. Nasze wojsko nie często spotyka wadery. - Podszedł do mnie i wyszeptał do ucha - Moi chłopcy pragną partnerki - Zaczął się śmiać. Odszedł trochę ode mnie. Po chwili powiedział - Do lochu z nią! - Podszedł do Beryla - Niech patrzy na jego śmierć. - Wilki zawyły a on odszedł. Byłambardzo zdenerwowana. Na ułamek sekundy zobaczyłam Beryla. Coś mówił ale nie wiem co. Może to były ostatnie słowa? Ale to nie może być prawdą! Gdzie jest Mundus?!
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz