Jako iż jestem tu "nowa" nie wiem co to ten Nikl jednak jedno wiedziałam doskonale. Mundus chce ich skłonić aby nas póścili. Bo przeciaż jak on to powiedział gdy dowie się o tym całym wydarzeniu Nikl to im może się coś stać. Jak też zrozumiałam wszyscy się tego Nikl boją a Mundus ukratkiem naśmiewał się z jeleni. Stałam po prawiej stronie Mundusa. Koło mnie stał Hiacynt. Mundus tłumaczył jeszcze jeleniom o całym tym zdarzeniu i konsekwencjach. W ten jelenie poszły się naradzić. Ich grupa liczzyła ok. 8 osobników. Co chwilę z kręgu wychylała się głowa która sprawdzała czy wciąż tam jesteśmy. Po naradzie jelenie podeszły do nas.
- Niebieski ptaku przyznajemy ci racje. Gdybyśmy zrobili ten czyn bez zgody Nikl to scięto by nam głowy. Jednak gdy przyznaje ci racje to nie znaczy że możecie od tak odejść. Za próbę kradziejstwa poniesiecie kare. Kara bedzie wysoka ale nie aż tak jak scięcie. Hanuk! - Wykrzyknął imię któregoś z jeleni. Z tłumu wyszedł jasno-brązowy jeleń. Jeleń który wyszedł z tłumu podszedł do nas. W ten powiedział z lekką chrypą i przekonaniem.
- Wasza kara będzie polegać na tym że przejdziecie na weganizm. Przynajmniej przez miesiąc ine możecie jeść mięsa.
Ja i Hiacynt załamaliśmy się.
- M-miesiąc bez m-mięsa?! - Przełknełam z trudnością ślinę
- Ha! Hahaha.... - Mundus zaczął się rechotać. Tak się śmieł że aż powalił się na ziemie.
- To w takim razie co my mamy jeść? - Zapytał Hiacynt
- To co roślinożercy
- Czyli...? - Spytałam. Wtedy Mundus dokończył
- Roślinki! Hahaha....
Byliśmy rozpaczeni. Wtedy jeleń powiedział
- Dzisiaj możecie ostatni raz zanurzyć swe kły w mięsie. Najedzcie się do syta bo już jutro będą rośliny
- Ale co jeżeli nie dotrzymają obietnicy? - Zapytał sięMundus
- I właśnie dlatego będzie przy was oto to stworzenie lasu:
Ono będzie was pilnować i powie nam co robicie i gdzie idziecie.
- Hahahaha!! - Mundus śmiał się w niebo głosy jednak go kara dosięgła
- Ty natomiast niebieski ptaku dostaniesz inną karę
- Ależ ja też się żywię mięstem- Posmutniał Mundus. Chciał bgo przechytrzyć
- Tak? To znadz to mięso. - Jeleń podał mu mięso królika - Co tak stoisz? Jedz!
Mundus przełknął ślinę i schylił siędo mięca. Gdy miał mięso w swoim dziobie od razu wypluwał.
- Haha nie jesteś mięsożercą! Twoja kara będzie polegać na tym że nie będziesz latał przez miesiąc i będziesz słuchać się wszystkich. Do tego będziesz pracował dla nas
- C-co?! - Zdziwił się Mundus. Szczerze my też się zdziwiliśmy. - Ja mam komuś służyć?!
- Oczywiście. Nam. Dziękuje możecie odejść. A ty ptaku. Gdy ktoś z nas cię zobaczy i zawoła ty masz pomuc. Nie ważne że to będzie żałosne, przygnębujące i beznadziejne masz to zrobić. Zrozumiano?
Mundus schylił łeb i powiedział
- A co jeżeli tego nie zrobie? Lub nie zrobimy?
- To wtedy pójdziemy ze skargą do Nikl.
- Ach oczywiście - Zniżył się Mundus.
Hiacynt pokręcił głową i zaczął odchodzić. Wtedy ja się wtrąciłam.
- Hej! Zaraz, zaraz. A jeżeli ja nawet nie wiem co to jest to całe Nikl?
- Wtedy nie musisz tego robić ale wiem że ty to znasz. Przecież należysz do tej watahy.
- Tak ale ja tu się nie urodziłam. Przybyłam tu pare miesięcy temu.
- Eh i co mnie to?!
- To że ja się nie zgadzam żeby mnie i moich przyjaciół więzić! - Trochę się zdenerwowałam a nawet bardzo. Użyłam wszystkich moich mocy. Zaczełam się świecić, moje oczy świeciły a wszyscy zaczeli się cofać. Wtedy jeleń powiedział
- N-no dobra, dobra! M-możecie już sobie iść! - Jeleń był zdenerwowany i się bał tak jak inni. Chciałam się na niego rzucić ale gdy powiedział że możemy odejść to się uspokoiłam. Ja, Hiacynt i Mundus odeszliśmy bez żadnych kar i tym podobnych.
- Jednak czasami moje moce się na coś przydają - Uśmiechnełam się - Dobrze że to była tylko iluzja moich mocy
- Co?! - Powiedzieli równo
- No a co myśleliście. Gdybym połączyla wszystkie swoje żywoły to by mnie tu już nie było. Moje moce razem połączone to coś złego. Bym się zmieniła w coś nieokreślonego. W coś podobnego do demona czy coś takiego
- To czyli że nawet dobrze że to nie było na prawde?
- Tak. To co idziemy nad wodospad
Chłopcy spojrzeli na siebię i przytakneli. Poszliśmy. Na miejscu zobaczyliśmy...
< Hiacynt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz