Byliśmy otoczeni ze wszystkich stron. Spojrzałam się na wszystkie kąty lecz wszystkie wyjścia były zamknięte przez jelenie i inne. Spojrzałam się na Hiacynta bo chcałam go spytać o radę jednak jak się do niego odwróciłam on też tak jak Mundus patrzał się na kamień. Obydwoje byli w trańsie ale oczym to znaczy? Co to jest za kamień. Wtedy zrozumiałam że gdy się patrzy na kamień to jest się zahipnotyzowanym dlatego nie patrzyłam się na kamień jednak coś mnie korciło aby na niego spojrzeć. Ciekawość pierwszy stopień do piekła a Mundus i Hiacynt o tym zapomnieli i ja powoli też o tym zapominałam. Spojrzałam się na kamień kątem oka. Czułam się bardzo dziwnie. Na szczęście otrząsnełam się. Wybiłam z transu Hiacynta. Przewróciłam go a ten wpadł na kamienie. Chciałam aby się odskną. Po kilku próbach otrząśnięcia Hiacynta wkońcu się udało. Hiacynt był zagubiony, wystraszony i nie wiedział gdzie jest.
- E-eclipse co się d-dzieje?
- Spojrzałeś się na ten kamień i zostałeś poddany hipnozie.
- C-co? Ale ja nic n-nie pamiętam. Co s-się ze mną działo?
- Nie odzywałeś się tylko gapiłeś w ten kamień. Nawet nie dawałeś żadnych oznak życia.
- Hę?
- Spójrz na Mundusa
Odwróciliśmy głowy w stronę Mundusa.
- Wyglądałeś jak on
- N-naprawdę?
- Tak... Ten kamień ma jakąś moc. Jakąś tajemniczą moc. A te zwierzęta tego pilnują aby tego nie zabrał.
- No właśnie. Gdy byłem w tym trańsie chciałem zabrać ten kamień. Pochłoneła mnie chciwość.
- Trzeba uratować naszego przyjaciela z tego transu
- Masz rację
Wskoczyliśmy na Mundusa. Ten wleciał na kamienie jak Hiacynt. Ale on dostał mocniej. Mundus był oburzony.
< Hiacynt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz