Nienawidzę cię
Serenity słyszała te milczące dwa słowa coraz częściej. Za każdym razem dostrzegając sfrustrowane spojrzenie oczu jej brata. Kiedy to się zaczęło? Chyba tamtej nocy, gdy pierwszy raz nie czekał na nią i odmówił jej ciepła, nie pozwalając się przytulić. Coraz bardziej się odseparowywał od niej. Coraz częściej widziała jego gniew w oczach.
Nienawidzę cię
Z pewną blokadą własną, Serenity "odwiedzała" za dnia myśli i marzenia Rutena. Widziała tam nieme ale ostre oskarżenia w jej kierunku. Ona sobie gdzieś mile znika a on zostaje sam. Każdego pieprzonego dnia. Oskarżenia z dnia na dzień przybierały na sile.
Nienawidzę cię
Te dwa słowa, jakże łatwo wymówić w akcie wściekłości...
-Nienawidzę cię!- Ryknął w którymś momencie Ruten na siostrę. On, z wyglądu bliżej okresu nastoletniego, ona, szczeniak gdzieś po świeżym nauczeniu się poruszania. Nic nie odpowiedziała, milczała. Milczała doskonale rozumiejąc, że to ona jest powodem jego agresji. Z bólem serca patrzyła na swego starszego brata, martwiąc się o niego ale w dalszym ciągu mocno go kochając...
Pozwól mi cię kochać
Kolejnej nocy, po kolejnym sprawdzeniu serca Rutena, była jeszcze bardziej upewniona w tym, co zamierzała zrobić. Skoro ona była powodem i głównym odbiorcą jego nienawiści, chciała mu jakoś pomóc. Altruizm? Gdyby tak pomyśleć nad tym, może to byłoby to. Mała Serek jednak bardzo kochała swego brata, nawet jeśli on jej nie chciał.
Nawet gdyby to oznaczało pozbycie się jej.
Znalazła go na spacerze o północy, co praktykował sporadycznie. Z dala od innych ciekawskich spojrzeń. Z dala od innych istnień. To byłoby bardzo pomocne.
Wylądowała kilka metrów od niego, zaraz posłał w jej kierunku jadowite spojrzenie.
-Patrzcie kogo tu przywiało. Łaskawie się zjawiłaś tej nocy?- Szydził z niej, jednak ta nie mówiła nic, jedynie wpatrywała się smutno w brata. Tak naprawdę to decyzję podjęła tego południa, kiedy przemknęła jej przed oczyma myśl brata "nie potrzebuje jej". To dało jej ostateczną pewność. Jednak nim przystąpiła do tego kroku, winna była mu wyjaśnienia. Nawet jeśli nie zamierzał jej słuchać.
-Myślisz, że celowo nie pojawiam się za dnia a jedynie nocą?- Ją samo zaskoczył jej cichy i spokojny głosik.- Nie mam na to wpływu. Siła wyższa porywa mnie przed świtem, nie pozwala mi zostać... Ja mogę jedynie wracać nocą. Chociaż może "wracać" nie pasuje tu... Bracie- spojrzała mu w oczy,- ja być może jednak faktycznie nie należę do tego świata. Może mama popełniła błąd przy rodzeniu mnie.
-Niewykluczone- warknął.
-Ale też wiem, że... że... że to ja jestem powodem twojego gniewu. Całego gniewu. Gniewu życia. Ja chciałabym tylko, żebyś chociaż raz się uśmiechnął z mojego powodu- spojrzała na niego smutno.- Dlatego...
Serenity na chwile umilkła, podczas której chwili spojrzała w bok i sięgnęła po metrową i ostrą gałąź, dodatkowo skutą lodem, co podkreślało jej ostry koniec. Bardziej poręczny koniec podała Rutenowi a sama chwyciła i nakierowała złowróżbne ostrze na swoją delikatną szyję. Lekkim ruchem oparła się o to.
-Dlatego, jeśli tak bardzo mnie nienawidzisz i uśmiechnął byś się po moim zniknięciu... Nie krępuj się, zabij mnie- uśmiechnęła się do niego.
-Co ty...
-To przeze mnie cierpisz, prawda? Za to, że nie mogę być przy tobie jak siostra powinna. Jesteś zły. Nie będziesz musiał się obwiniać za to, to mój wybór.
-Co ty do licha wygadujesz?!
-Jeśli uśmiechniesz się po moim zniknięciu na dobre, to nie krępuj się. Za bardzo cie kocham, braciszku- zamknęła oczy i puściła łapkami gałąź po doskonałym nakierowaniu.
Decyzja o jej życiu należała do niego.
< Ruten? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz