środa, 13 marca 2019

Od Kivuli CD Vitale

Moża uznać, że pomysł basiora lekko mnie zadziwił. Nie miałam bynajmniej zamiaru skakać po kamieniach, więc tylko wykrzywiłam pysk (mam nadzieję, że basior odebrał to jako uśmiech; starałam się, naprawdę...).
— Jestem niestety zmuszona odmówić — odparłam. Kiwnęłam głową w jego stronę, odwróciłam się i zaczęłam odchodzić. Vitale jednak w paru sekundach znalazł się obok mnie. 
— Hola, hola. Nie chcesz zostać oprowadzona po terenach przez najlepszego i najprzystojniejszego psychologa w tej watasze? — zapytał, zerkając na mnie kątem oka. 
— Myślę, że poradzę sobie sama — odpowiedziałam.
— Oh, daj już spokój — mruknął. — Od jakiego miejsca chcesz zacząć?
Wyczuwając, że szybko się go nie pozbędę, powiedziałam, że chętnie zobaczyłabym jakiś wodospad. Nie była to do końca nieprawda; bardzo lubiłam wodospady. Zwłaszcza, że zbliżała się moja ulubiona pora roku. 
Ruszyliśmy więc ramię w ramię. Vitale zabawiał mnie rozmową, ja w miarę możliwości starałam się odpowiadać. Przez dziesięć minut z nim zdołałam wydusić z siebie więcej słów, niż przez ostatnie parę dni, więc można to chyba uznać za mój osobisty sukces w dziedzinie konwersacji. 
— Jesteśmy prawie na miejscu — oznajmił Vitale po dłuższym czasie. 
I rzeczywiście, nie minęło parę minut, a przed naszymi oczami wyrósł piękny wodogrzmot. Szumiał dosyć głośno, ale jednocześnie na tyle cicho, żebyśmy byli w stanie słyszeć własne oddechy. Nie potrafiłam tego wyjaśnić. Tak po prostu było.
— Więc jak nazywa się to miejsce? — zagadnęłam, przyglądając się odbiciu drzew w wodzie.

< Vitale? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz