Pytanie Aisu delikatnie mnie zaskoczyło. Ze szczeniętami nie miałem żadnego doświadczenia, kojarzyłem je jedynie jako małe, nieco nieudolne istoty, które ciągle trzeba pilnować, bo sobie zrobią krzywdę. Skierowałem uszy do tyłu i starałem się nie wyglądać na zmieszanego. Widziałem po ukochanej, że to jest jej marzenie i naprawdę zależało mi na jej szczęściu, ale... czy damy radę? Westchnąłem, po czym uśmiechnąłem się. Życie ma się przecież tylko jedno.
- Wspaniały pomysł. - odparłem krótko, lecz spokojnie, choć to właśnie niepokój władał teraz moim sercem. Aisu uśmiechnęła się, po czym wtuliła we mnie. Zrobiłem to samo. Przecież nie jestem sam, ani ja ani Aisu. Jesteśmy razem i we dwoje damy radę, bo przecież co może się stać? Rodzina to wspaniała rzecz i należy o nią dbać. Wiadomo, że może nie być łatwo, ale mamy siebie i wierzę, że będziemy szczęśliwi.
Wieczorem wróciliśmy spacerem do jaskini najedzeni, bowiem udaliśmy się wcześniej na polowanie. Spojrzałem na uśmiechniętą Aisu. Muszę się o nią troszczyć, a gdy niedługo będzie pod swym sercem nosić cudze serduszka, to tym bardziej. Położyłem się zmęczony całym dniem i rozmyśleniami obok wadery.
< Aisu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz