Zdziwiłam się odpowiedzią Roan'a. Nie słyszałam jeszcze o watasze, która znakuje członków.
- Naprawdę? - spytałam, aby się upewnić.
- Tak. - odparł basior. Stanęłam na chwilę. Roan zaskoczony również przystanął. Spojrzał w moim kierunku, a ja wpatrywałam się w niego.
- Coś się stało Kou? - spytał.
- Ja.... Nic. To nic. - odparłam podchodząc do niego.
- Jesteś pewna? - spytał.
- Porostu to dla mnie mały szok. Nie słyszałam o takim zwyczaju.
- Cóż. Każda wataha ma swoje zwyczaje. O wielu z nich nie słyszeliśmy, a niektóre są nam znane.
- Dobrze powiedziane. - odparłam. Ponownie ruszyliśmy w drogę. - Dlaczego opuściłeś swoją watahę?- spytałam zaciekawiona. Miałam nadzieję, że nie urażę basiora swoim pytaniem. Byłam ciekawa jego osoby i chciałam go lepiej poznać.
- Cóż. Nie nazwałbym tego opuszczeniem. - odparł. Wyczułam, że wilk nie zabardzo chciał o tym mówić, więc postanowiłam, że może teraz ja coś powiem o sobie.
- Rozumiem. Ja natomiast odeszłam po śmierci mamy. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Nie licząc jej nie miałam tam nikogo bliskiego. Bynajmniej nikogo innego nie pamiętam. - odparłam uśmiechając się. Nagle poczułam, że lecę do przodu. Tak, jak to ja zagadałam się i zamiast patrzeć na drogę skupiam się na rozmowie na tyle, że nie zauważyłam odstającego korzenia. Upadłam na ziemię.
- A niech to. - odparłam wstając i otrzepując się.
- Jesteś cała?- spytał.
- Tak, tak. Tylko głupio mi, że wywaliłam się przez korzeń. - zaśmiałam się. - Nie ma to, jak zrobić dobre wrażenie. Może i nie pierwsze, ale już któreś z kolei. - zaśmiałam się. Zauważyłam, że w mojej grzywce tkwi gałązka.
- Nie wiedziałam, że natura aż tak mnie kocha. Podarowała mi ozdobę do grzywki. - odparłam radośnie.
< Roan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz