poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Od Hermiony CD Kanny - "Nierozłączni"

 Droga kręciła się i wydłużała, zakręcała i mijała. Kolejne drzewa zlewały się w jedną masę, wspólnie tworzącą krajobraz inny od siebie, a jednocześnie tak łudząco podobny do poprzednich, które już widywała. Szła spokojnie nieco wycofana za swoim przyjacielem, tuż obok jego powiewającego ogona. Gotowa była w razie strachu chwycić go i trzymać, jako swoją małą ostoję spokoju i wyciszenia. Jej biały przyjaciel nadawał im w miarę rytmiczne tempo, jednak nie za szybkie. Dni dłużyły się jej już konkretnie, kiedy nic się nie działo i tylko czasami nuciła im coś na zabicie ciszy, którą i tak Loczek wypełniał przez większość czasu swoimi słowami. Ta gadatliwa kulka sierści umilała jej dni i świeciła w tym zamroczonym świecie. Na samą myśl jej pyszczek uśmiechnął się nieco. Udawała w tym memencie, że słucha jego wywodu o kolejnych gatunkach zwierząt, jakie mogą spotkać, albo jak ekscytujące byłoby spotkanie ludzi lub innych wilków. Może nawet zostanie gdzieś na stałe, gdzieś gdzie docenią ich wyjątkowość i inność. Gdzie to nie będzie nic zaskakującego ani nie stanie się powodem do kolejnych przeprowadzek i bójek. Miała dość podróży, jednak wolała iść niż osiadać, gdyż bała się. Jak zawsze zresztą. Plamki na jej ciele tylko smutnie przypominały jej gorsze dni, które miewała codziennie i słuchać kolejnych dogryzków od innych byłoby jej źle.

-Hermi! Czujesz?- Loczek zatrzymał się nagle. Była na to gotowa, w końcu szła z nim już tyle, że przywykła do jego chaotycznych ruchów. - Czuję inne wilki. Dużo wilków i... - zawęszył zanim sama zdążyła to uczynić. - Zioooła!

-Zobacz jak tu ładnie! - Pisnął zaraz potem wybiegając w przód, a ona niczym jego cień podążyła za nim. - Czuję wilki, pewnie całą watahę! Zobaczysz to będzie miejsce dla nas, Hermi! Tak będzie! - chciała wierzyć w jego słowa, kiedy powtarzał je po raz kolejny. Chciała uwierzyć, że nie zostaną po raz kolejny przegonieni. Nie chciała kolejnej walki ani zawodów, bólu i łez jakie przełyka potem przy boku przyjaciela. I jego smutnych oczu, które bolały ją najbardziej w świecie.

-O zobacz!- uniosła oczy gdyż niektóre jego pomysły zdawały się odbiegać od normalności. - Tam ktoś jest! Zapytajmy się! - dwa skoki, płynne kocie ruchy i zbliżał się coraz bardziej. A ona stała i patrzyła. Widziała zmieszanie szczeniaka i niepewna przysiadła sobie na trawie. Widziała jak pyszczek białej hybrydy nie zamyka się. Zapewne zdążył ich przedstawić i powiedzieć kilka słów więcej. Oby nie za wiele, modliła się w myślach. Widząc jego prędkie ruchy podniosła tyłek z komfortowego miejsca z dala od światła dnia. Jednak zbliżyła się. Powoli i ostrożnie zajmując swoje stałe miejsce, za Loczkiem, działając ponownie jak jego przedłużenie lub cień.

-Czy jesteśmy na terenie watahy? Możemy do niej dołączyć?- spojrzała na nią parę razy czekając na zniesmaczenie jej wyglądem, jednak obie zdawały się być skrępowane tą konfrontacją. - Poczekaj, ty jesteś dzieckiem, może powiesz nam gdzie są Twoi rodzice? - pytanie z początku nie wdało się Hermionie dziwne. Jednak widząc wyraz pyska nieznanej im wadery uderzyło w nią poczucie niepokoju. Jakby było jednak strasznie nie na miejscu. Potem szczenię rzuciło słowami za cichymi aby którekolwiek z dwójki podróżników je zrozumiało, jednak Hermi zjeżyła sierść w nagłym stresie przed atakiem, słownym, siłowym, obojętne. Atakiem.

-Nie jestem dzieckiem. -mała wiaderka zadarła pysk w górę mierząc wzrokiem Loczka, który ewidentnie zawiesił się na słowie nie. Widziała w jego postawie, że już gotów był przepraszać jednak przed mniejszą stanął nieznany im wilk warcząc groźnie. Hermi wraz z przyjacielem cofnęli się o krok.

-Kim wy jesteście!?- jego nastawienie przeraziło ją. Był większy od Loczka, a ona nie była pewna czy będzie w stanie odważyć się na zaatakowanie jako pierwsza. Od tego był jej biały brat.- zostawcie moją siostrę w spokoju.

Zapadła sekunda ciszy. Może pół zanim Loczek wyszczerzył się szeroko w zupełnie niegroźnym nastawieniu. Jego ogon uniósł się w górę powiewając spokojnie.

-Wybacz!- pisnął przymykając oczka i nieco zmniejszając się wielkościowo. Zaskakujące jak wielką różnicę robą obojczyki. - Trochę poniosła mnie ekscytacja, że nie przyjrzałem się dobrze! Zatem, przepraszam twoją siostrę, pośrednio i bezpośrednio za tą pomyłkę. Nie pomyślałem, jak zwykle! Moja wina! Haha! A ty mój drogi, nie ma stresu. Nie zamierzam zrobić jej krzywdy. Ani tobie! Szukamy domu! Jakiegoś przytułku na stała lub na jakiś czas, zależy jak zostaniemy przyjęci. No i jeszcze raz wybacz. Nieodpowiednie pierwsze wrażenie mamy! Niepotrzebnie tylko mi się przyjaciółka zestresowała. - zaśmiał się gdyż wadera trzymała w zębach jego ogon. Słuchała ich patrząc się nieufnie, gotowa pociągnąć mniejszego do ucieczki.  Jednak wrogi basior zdał się nieco uspokoić po monologu Loczka.

-Szukacie...schronienia?

-Znaczy. Jak da się dołączyć do watahy to nie pogardzimy miejscem w szeregach. Możemy się przydać, kto wie do czego. Ja na przykład wlezę w każdą dziurę, w którą zmieści mi się głowa, a moja przyjaciółka ślicznie śpiewa. Jest trochę nieśmiała i nieufna, bo widzisz wszyscy nas odpychają, bo odstajemy od innych. Ale zdaje mi się, ze u was tak nie jest. - Hermiona widziała jego przyjazny i pełen ciepła wzrok posyłany obcej waderce. - Cieszy mnie to niezmiernie, bo nie lubię być popychany, a najbardziej nie cierpię jak ktoś szydzi z mojej drogiej Hermiony, jest mi jak siostra, a za te białe plamki często wszyscy jej dogryzają. Uh! Niemiłosiernie mnie to irytuje. Ale chyba tu nie ma aż takiego problemu prawda? Mam nadzieję. Jak jest trudno, na pewno gdzieś jest miejsce gdzie można żyć w spokoju od nachalnych komentarzy. O właśnie! Zboczyłem z tematu. Da się dołączyć gdzieś tutaj prawda?- Hermiona patrzyła z zaskoczeniem, gdyż obce rodzeństwo zdawało się nabierać w uszy wszystkie jego słowa i nieco łagodnieć na pyskach. Spojrzeli po sobie dalej nieco niepewni, przynajmniej takie wrażenie odniosła Hermi, która uporczywie chowała się za drobniejszym ciałem.

-Więc? Jakieś konkluzje? Przyjmiecie dziwaków? - zażartował sam z siebie, za co Hermi podziwiała go, gdyż w jego pysku słowo dziwak brzmiało tak kochanie i ciepło, zupełnie tracąc negatywne brzmienie.

 

<Kenai? Kanna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz