sobota, 21 sierpnia 2021

Od Delty CD Pinezki "Noce i Dnie"

 Każdy zna ten moment w życiu, kiedy czegoś jest ci żal tak mocno, że śni ci się po nocach każda sytuacja z tym związana. Nie ważne jak bardzo próbujesz o tym zapomnieć nawracające do umysłów wspomnienia zakłócają  spokojne sny i męczą duszę na przemian z umysłem. Oczy zachodzą łzami, bo tęsknota zdaje się nie odchodzić, a jednak odchodzenie jest nieuniknione. I nachodzące rozmyślania o nieodzowności losu i terminie przemijania dokładają swoją cegiełkę do ciężaru, jaki przychodzi nieść po stracie. Stracie, która powierzchownie dla innych wydaje się być cięższa lub odwrotnie, błaha i bez znaczenia. W końcu każdy postrzega związki i powiązania na swój własny sposób i intencjonalnie lub nie reaguje zupełnie inaczej niż inni, prawda?

Przechodząc do sedna i rdzenia w całym tym zamyśle chodzi wyłącznie o żal przejmujący serce po odejściu kogoś wyjątkowego, bliskiego dla serca, ale jednocześnie bliższemu innym niż tobie samemu. Delta widział w Pakim przyjaciela, ale kim jest przyjaciel w porównaniu do ojca czy ukochanego. Dlatego też mały wilk pomimo żalu nie narzekał i nie płakał za mocno patrząc na rude kity znikające w oddali. W końcu czas nie stawał w miejscu po kolejnej śmierci w jego życiu, prawda? Każda z nich bolała tak samo, czy liczyć osoby, które znał dzień czy te, które go wychowały. Pamiętał pyski, a nawet zapachy starych znajomych, więc przypadek Pakiego nie odstępował innych. Myśląc o nim uśmiechał się, w końcu miał same dobre wspomnienia związane z tym rudzielcem i takiego zażyczył sobie go pamiętać. Dlatego jego sny, które od wieków już zdawało się, składały się wyłącznie z masy wspomnień, niekiedy zasuniętych płaczem i mieszających się nie po kolei między sobą. Zdarzało mu się też wspominać znajomych bez większego celu, po prostu, aby wznieść uśmiech na pysk.

Dlatego pracując długie godziny w jaskini medycznej czasem przypominał sobie historie jakie przebył u boku wydr, jeleni no i oczywiście te bliżej mu pamiętane, u boku Flory czy właśnie Pakiego.

A wszystko zdawało się jakby dziać zaledwie wczoraj

Delta patrzył z szerokim uśmiechem na dwa lisy siedzące obok siebie. Na to jak romantycznie sytuacja rozkwitała, niczym kwiaty na wiosnę, przebijające się nieśmiało przez śniegi zimy. Z uśmiechem widział jak oczy Skinki błyszczą z zachwytem na widok ładnego kamyczka, a Soda siedzi zachwycony zupełnie innym widokiem. Aż serce grzało się i oczy łzawiły na widok tak pięknego obrazka. Jednak formalności były potrzebne i wymagały dokończenia. Dlatego złączywszy się z powrotem w grupę ruszyli. Delta w ciszy podążał przy ich boku, milczący i zwyczajnie zadowolony, że przyszło mu oglądać tak piękne widowisko, a w dodatku spędzić czas z bliskimi znajomymi. Powoli przechodząc między kamieniami naszła go myśl czy on sam kiedyś zazna takiej radości z posiadania kogoś, kto go pokocha, albo, kogo pokocha on. Do tej pory jego miłości były fałszywe lub zwyczajnie kończyły się za szybko, aby określić je miłości, a patrząc się na te dwa lisy zdawało się, że spędzą ze sobą resztę życia, przeplatając swoje ogony i wychowując szczenięta, swoje czy nie, szczenięta. Przez myśl nigdy mu nie przeszło, że mógłby chcieć jakiegoś szczeniaka dla siebie i partnerkę lub partnera, bo jego umysł nie klasyfikował nikogo jako nieodpowiedniego pod tym względem. Szybko musiał odrzucić od siebie wszystkie myśli gdyż pewne nory zaczynały błyszczeć już  się w oddali i napięcie jakby zdało się nieco wzrastać. Zrównał tempo z ukochanymi znajomymi przywdziewając na pysk najbardziej pokrzepiający uśmiech jaki miał w zanadrzu i wkroczyli..

A dalej było już tylko lepiej...

<Pinezka?>

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz