wtorek, 31 sierpnia 2021

Od Espoir CD Delty - "Wyblakłe Słońce" cz.2.7

Emocje wyrywały się z mojej piersi i wystarczyła chwila, abym stała się ich bezbronną kukiełką. Pognałam za Deltą, będąc pewna, iż to siła wyższa z nieskrywaną satysfakcją zabawia moim losem oraz kruchymi kończynami. Basior zatrzymał się pod ścianą, a gdy zauważył, iż w tym pomieszczeniu jesteśmy sami, skurczył się w małą kulkę drżącej sierści. Widząc jego przerażenie, poczułam, iż odzyskuję utraconą już tak dawno odwagę. Tak jakbym niczym potwór wysysała całą jego witalność, pozostawiając tylko bezradną kupkę kości. Przybliżyłam się kawałeczek... i jeszcze jeden kawalątek, wiedziona tym niezwykłym stanem. Zachłysnęłam się pewnością siebie i przez chwilę mogłam poczuć, iż mogę wszystko. Dopadła mnie niebywała żądza, która zbliżyła nasze ciała. Tak nieokiełzana i nieznana mi jeszcze siła, sprawiła, że wtuliłam głowę w jego jeszcze przed momentem skrywaną klatkę piersiową.
 
C-co ty robisz?zapytał zszokowany, zamierając w bezruchu. Czułam jego spięte mięśnie, które sprawiały, iż wyglądał nieco dumniej niż jeszcze przed paroma chwilami.
 
Rozluźnij sięwyszeptałam, przesuwając pysk w kierunku jego uszu, a na końcu delikatnie chwytając jedno z nich w zęby.
 
Przecież... nic... nie wiempisnął, próbując zebrać resztki swojej odwagi, które w odpowiedzi zakopałam pod ziemię, zaczynając ocierać się o jego ciało.
 
Ale... wiesz o gęsiach... jaką mam pewność, iż nic więcej?mruknęłam cicho Z pewnością wiesz, jak sprawić przyjemność damie, a tylko na tym mi zależy.
 
Potrzebuję medyka!!!wysoki głosik którejś z pacjentek wyrwał mnie z transu. Poczułam zalewającą mnie falę obrzydzenia zmieszanego ze wstydem. Jesteś dręczycielką. Dziwką. Natychmiastowo odskoczyłam od Delty i byłam w stanie wykrztusić jedynie kilka żałosnych słów.
Idź... bardzo przepraszam... ja nie wiem... porozmawiamy później... nie mówwyjąkałam, usuwając się z jaskini medycznej. Cała drżałam, wciąż nie odzyskawszy do końca kontroli nad swoim ciałem. Nie byłam gotowa nawet na przeprosiny i wyjaśnienia, choć doskonale wiedziałam, że ciężar nie został ze mnie ściągnięty. Teraz stałam w kryzysie tożsamości i obezwładniającym strachu, że dowie się ktoś z WSC albo z WSJ. Jako dziecko bardzo chciałam kiedyś zawalczyć z potworami, o których słyszałam w legendach opowiadanych przez moją rodzicielkę. Nie zdając sobie sprawy... że nie pokonam nawet jedynego, z jakim przyjdzie mi walczyć. Nie dam sobie rady z samą sobą. Nigdy nie byłam lepsza od Verduma. Nie miałam jednak zbyt wiele czasu na przemyślenia.
Wciąż z tyłu głowy kotłowały mi się słowa Vitale. Bałam się odpowiedzialności, zimnego pyska Szkła i gorzkich słów. Kary wymierzonej za to, czego się nie dopuściłam. Nie wiedziałam jednak, że podejrzenie, iż maczałam łapy w podejrzanym zniknięciu Ry'a bardzo szybko obróciłoby się przeciwko wilkom z jaskini medycznej. Strach przed podjęciem śledztwa przez inne wilki, skutecznie zostawił mnie w tej sytuacji samą jak palec. Czułam, że nie mogę już nikomu ufać. Miłym uśmiechom, pięknym oczom i cicho wypowiadanym obietnicom oraz groźbom. Nie targnęłam się jednak na swoją psychikę, brnąc w to dalej dla jakiegoś górnolotnego celu - pragnęłam po prostu oczyścić się ze wszystkich zarzutów. Żałuję jednak, jakie wrażenie zrobiłam na Delcie, ponieważ gdybym zachowała wobec niego choć trochę taktu - być może przyszłe wydarzenia potoczyłyby się nieco inaczej.
Flora okazała się nie być daleko. Znalazła się niedługo po... zdarzeniu w jaskini medycznej. Jąkając się, stwierdziła, iż tak naprawdę zawsze marzyła o chwili wolnego i po prostu musiała opuścić jaskinię. Czasem jednak trzeba umieć słuchać się w szept, zagłuszany przez krzyk. Ujrzeć drobne rany na jej ciele. Puste spojrzenie. W pewien sposób czułam się lepiej, patrząc na jej nędzną sylwetkę i zwieszone spojrzenie. Bo przecież każdy popełnia błędy, prawda? Być może dała się wciągnąć w jakiś nieczysty układ? A może błędem jest nawet moja ocena sytuacji? Może wydaje mi się, że wiem tak wiele, tak naprawdę nie wiedząc nic. Flora przecież miała mnóstwo pracy i nie dało się całkiem odrzucić jej wersji wydarzeń. Jaki ze mnie śledczy, jeżeli zaprzeczam jedynym poszlakom, jakie mam, aby móc zamknąć całą sprawę w takiej wersji, w jakiej ją sobie od początku wyobrażałam?
 
Floro... Opisz mi, proszę, jak teraz wyglądam. Co jest do poprawy?zapytała następnego wieczoru Kali. Czułam do niej sympatię, którą odruchowo przejawiałam przez serię wyuczonych uśmiechów, zapominając, iż nie może ujrzeć nawet tak żałosnego gestu z mojej strony. Wyszła tutaj moja nieudolność w relacjach, gdzie trzeba wykazać się czymś więcej niż „poważny wygląd”, czy nerwowe kiwanie głową, kiedy nie jestem w stanie otworzyć pyska bez ukazania prawdy. Miałam w swoim życiu kilka treningów naturalności jako szpieg... nie mam pojęcia, jakim cymbałem trzeba być, aby przepuścić taką wilczycę jak ja. Sylwetka idealnej obywatelki chociaż niego zalatuje sztucznością, ma niezwykle, iż bardziej budowana jest na kłamstwach, tym łatwiej będzie przygarnąć nieco wpływów. Bo społeczeństwo w większości przypadków wybierze tę „najbardziej opłacalną, idealną opcję”, by nakarmić się korzyściami przy zerowym koszcie. Może to właśnie ono zmusza polityków do tych charakterystycznych już kłamstw i kłamstewek. A może to właśnie te wpływowe wilki są winne, przedstawiając nieistniejące ideały, blednące w obliczu poczciwej konkurencji, po to, aby to w ich łapach znalazło się najwięcej władzy. Jak pogodzić te dwa sprzeczne interesy szukające dobra? Któreś zawsze musi stracić... w tym wypadku są to nieświadome wilki wykrzykujące imiona swoich idoli tak, jakby były świętymi słowami przynoszącymi ratunek. Żyjące w niewiedzy, że miłość polityka kończy się tam, gdzie zysk.
Zdążyliście zapomnieć, o co pytała Kali?
Ja też. Flora długo milczała, zanim udało jej się coś z siebie wykrztusić.
-Jesteś... piękna, Kali...przecież o tym wiesz...utrata wzroku tego nie zmieniła...- wyszeptała, a jej oczy zrobiły się szkliste- Dziękuję, że jesteś moją przyjaciółką.
A co było u Ry'a, zapytacie? Odkąd otrzymałam informację, że jest pod opieką psychologa, nie udało mi się go więcej ujrzeć.
<Ry? Wybacz, że taki gniot ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz