- Beryl... od kilku godzin jest w jaskini Strzygi. Jest z nim naprawdę źle - przekrzywiła głowę i spojrzała na nas smutno. Nie pytałem nawet, co robi tutaj, w jaskini alf, zupełnie sama.
Stałem w bezruchu, teraz naprawdę mając dowody, jak bardzo źle jest z moim ojcem. Nie ma już ratunku...?
- Już tam idziemy - odpowiedział szybko Max i pociągnął mnie za sobą. Długo biegliśmy przez las, zanim zupełnie doszedłem do siebie. W końcu znaleźliśmy się, zdyszani i cali w złych przeczuciach, pod jaskinią pustelniczki Strzygi. Wbiegliśmy do środka.
- Beryl? - szepnąłem, gdy moje oczy przyzwyczaiły się trochę do wszechobecnej ciemności panującej w tym przytłaczającym miejscu.
- Jest tutaj - z dala dało się słyszeć cichy głos Strzygi.
Gdy zbliżyliśmy się do wilka, był już nieprzytomny.
Beryl umarł. Wraz z jego odejściem, odszedł nie tylko mój ojciec, ale też ostatni członek mojej bliskiej rodziny, przyjaciel, i samiec alfa WSC. Od dziś, to ja miałem nim być. Przyjąłem także funkcję generała, ponieważ straciliśmy ostatnio już kilku szeregowców - zarówno mojego brata, Alekei'a, Andreia - który leczy teraz swoje rany po ostatnim spotkaniu z ludźmi w wiosce i już nigdy nie powróci na to stanowisko, oraz Beryla. Jedynego samca alfa WSC, który przez całe życie był szeregowcem w naszym wojsku. Teraz ja miałem za zadanie poprawić stan naszej obronności.
< Max? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz