Amber spuściła głowę.
- Czy jest coś, w czym mogę mu pomóc...? - szepnęła.
- Po prostu być prze nim, gdy umiera - zacisnąłem powieki, by się nie rozpłakać. Trudno mówić o śmierci kogoś tak bliskiego.
- Czy o już pewne? - zapytała cicho Amber, z cieniem nadziei w głosie. Przytaknąłem.
- Strzyga była tu dziś rano. Jest pustelniczką i podobno potrafi porozumiewać się z duchami. Beryl osiągnął już trzynasty rok życia. A po tym, co przeżył i ile przeszedł przez te lata, jest bardzo wyczerpany. Ostatnio nawet z trudem się porusza. Tyle przygód w całym życiu, tyle przeżyć, spotkania z ludźmi, które prawie zawsze przypłacał zdrowiem, ciągłe zapobieganie wojnom z dwoma watahami naraz, przewodzenie naszemu wojsku. Ledwie tylko stał się alfą, Wataha Wielkich Nadziei przesunęła swe tereny bliżej naszych, i rozpoczął się konflikt. Tylko małżeństwo Lerki z Akselem, samcem alfa WWN ocaliło nas od wojny.
Westchnąłem cicho. Beryl otworzył oczy. Oddychał ciężko.
- Oleander... - znowu zamknął oczy - kto tu jest? Nie widzę...
- Amber - odpowiedziałem - przyszła do nas.
< Amber? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz