Skrzydlaty bardzo chciał ukryć swoje uczucia, naprawdę. Nie były zdrowe, stanowiły chorobę, z której powinien się leczyć. A jednak oto on, zacny Kamael, potomek Watahy Alis Caelorum, oddaje się w objęcia choroby o nazwie uzależnienie i z ogromną chęcią popada dalej w obłęd, nie przejmując się konsekwencjami swojej słabości. Teraz już nie zamierzał chować się w krzakach jak najzwyklejszy stalker. Chciał pogadać twarzą w twarz, spędzić trochę czasu razem, poznać dokładnie zapach swojej ukochanej Domino, słyszeć jej głos z bliska, może nawet poczuć jej ciało. Zakochał się do szaleństwa, a to szaleństwo właśnie założyło gniazdo w jego dotychczas uporządkowanym, zdrowym umyśle i absolutnie nie planowało się wyprowadzić. Skoro ma być szalony, niech będzie szalony i basta! Kochać każdy może, jeden lepiej, drugi na szaleńca, ale przecież to ciągle jest miłość. Za miłość można umrzeć. Za miłość można zabić. Kamael nie obawiał się więcej, czy Wataha Srebrnego Chabra go takim zaakceptuje, czy Domino przyjmie jego oślizgłe, bijące serce. Jeśli nie będą go chcieli, po prostu się zabije. Nie odejdzie, nie mógł by żyć bez swojego ukochanego kwiatka, bez łaciatego aniołka, na którym już na zawsze utknęły jego oczy. Zabije się jak romantycy z dawnych lat, by pokazać swój bunt przeciwko światu i jego fałszywej sprawiedliwości. A jego miłość pozostanie tu, z Domino, dopóki jej serce będzie wciąż rytmicznie uderzało w zamkniętej klatce piersiowej. A potem ona do niego dołączy i już nigdy nie ucieknie. Będą razem szybować po niebie, dwa anioły, dwaj Skrzydlaci, zakochani w sobie do kresu czasu. Nikt mu nie odbierze jego Domino. Nikt. A teraz pójdzie się z nią spotkać.
Znalazł ją w miejscu, gdzie już wiele razy obserwował to boskie dziewczę. W końcu doskonale znał jej przyzwyczajenia, jej rozkład dnia, nie mogła go w żaden sposób zdziwić. Był na nią gotowy. Musi się postarać, by z początku nie pokazać swojego szaleństwa, ale nie miał pojęcia, czy mu się uda. Nie wiedział, jak wygląda. Przed tym spotkaniem wziął dokładną kąpiel, wymył wszelkie brudy, jakie mogły znajdować się na jego ciele. Wykorzystał zrobiony cieplejszą porą płynny zapach lasu, by być jakkolwiek bardziej atrakcyjnym, bo był pewien, że niemal każdej waderze się taki zapach podoba. Wyczesał swoje futro szyszką, ułożył je, wypielęgnował, by błyszczało w promieniach słońca. Wszystkie pióra po kolei poprawił, wyrwał te luźne i brzydkie, żeby prezentować się jak najlepiej. Dopiero wtedy poczuł, że jest gotowy na tą najważniejszą rozmowę w jego życiu.
Wyszedł na spotkanie swojej miłości, powtarzając w głowie słowa, jakie chciał jej powiedzieć. Kocham cię. Chcę, byś była moja. Potrzebuję cię w życiu. Nic nas nie rozdzieli. Ale nie mógł od tego zacząć, wtedy z pewnością go nie pokocha. Musiał podejść do niej ostrożnie, jak do przestraszonego zwierzątka, z którym pragnął się zaprzyjaźnić. Inaczej zwierzątko się spłoszy i ucieknie. Musiał wyciągnąć łapę, pokazać, że wcale nie jest groźny. Pokazać, że nie ma złych intencji. Wtedy Domino będzie jego.
– Witaj, Domino – przywitał się grzecznie, jak na dżentelmena przystało. – Mam nadzieję, że ci w niczym nie przeszkadzam.
– O, hej. znaczy witam. – Różane oko wadery spojrzało na przybysza z zaskoczeniem kręcącym się w źrenicy. – Nie, nie przeszkadzasz. O co chodzi?
– Chciałem zapytać, czy taka cudowna dama jak ty nie zaszczyciła by mnie swoim towarzystwem podczas prawie zimowego spaceru. Możemy udać się na plażę, by posłuchać szumu morza i pospacerować po piasku. Oczywiście nie nalegam, nigdy nie zmusiłbym damy do czegoś, czego ona nie chce robić, ale byłbym naprawdę zaszczycony, gdybyś zechciała udać się ze mną na ten spacer.
Formułka odprawiona. Pewnie brzmiał dosyć porządnie, może trochę dumnie i staroświecko, ale z pewnością pochwycił uwagę Domino. O to mu chodziło. Miał szczerą nadzieję, że z nim pójdzie, wtedy na spacerze będzie mógł udawać takiego idealnego i zwyczajnie zainteresowanego jej osobą. Jak dobrze pójdzie za parę dni będą dobrymi znajomymi, a potem do miłości niedaleka droga. Będzie musiał się tylko o nią troszczyć, jak o bogini, którą jest, a wtedy ona go pokocha. I będą się kochali. I będą na zawsze razem, nawet po śmierci.
<Domino?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz