Szłam samotnie powolnym krokiem po lesie, co jakiś czas zatrzymując się i węsząc pilnie; wydawało mi się, że niedaleko mnie znajduje się jakiś wilk. Zapewne były to tereny jakiejś watahy. Weszłam tu nieproszona i pilnie nadstawiałam uszu, wilki z tej watahy mogły być niezadowolone, że bez pytania wtargnęłam do ich lasu; choć istniała drobna iskierka nadziei, że może mogłabym się do nich dołączyć... nie, nie mogłam sobie pozwolić na takie myśli - potrząsnęłam głową sama do siebie. Taka rzecz raczej nie była możliwa w moim mniemaniu. Przyłączyć się do obcej watahy? Bez nawet poznania? Westchnęłam. Mijałam właśnie wielki głaz, gdy zauważyłam strumień. Poczułam pragnienie. Od dawna nic nie piłam, a zwierzyna, którą upolowałam wczoraj, nie naprawiała wcale suchego gardła. Pochyliłam się nad wodą, była bardzo czysta. Nagle usłyszałam czyjś głos:
- Kim jesteś?
Nie odrywając głowy od strumyku odparłam:
- A ty?
- Jestem z Watahy Srebrnego Chabra.
Uniosłam łeb.
Przede mną stał jakiś basior i patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Jestem Aura - powiedziałam.
< ten wilk dokończy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz