wtorek, 30 listopada 2021

Od Almette CD Wayfarera - "Otwarte Szlaki"

Almette siedziała na jakimś losowym kamieniu naburmuszona nieco. Dlaczego nie pozwolił jej iść. Wyglądała dużo bardziej jak pies niż on. No tak. Niby to jest niebezpieczne, ale czy nie po to idzie się na przygody? Czy nie po to opuszcza się dom? Żeby zobaczyć świat, napotkać przygody i nauczyć się paru lekcji od życia. Dlatego Almette nie była zadowolona z decyzji przyjaciela jednak uszanowała ją. Czekała i czekała. Aż w końcu zbliżył się ten czas kiedy podekscytowana wbijała wzrok w ścieżkę prowadzącą w kierunku tego małego przyportowego miasta. Jednak nie pojawiała się tam żadna ruda figura ani nie powiewał żaden kapelusz. Minęła minuta, dwie i czas tak sobie spokojnie płynął, a serka z niepokojem zadzierała głowę przyglądając się słońcu, które usilnie uciekało coraz to bliżej horyzontu. Co się stało, że Way się spóźniał? Odpłynął bez niej? Trochę absurdalna myśl. W końcu wziął ja. No tak. Nie obiecał, że jej nie zostawi w pewnym momencie, ale bądźmy szczerzy. Głupim i nieczulym byłoby pozostawić Serkę bez słowa. Jeśli tak rzeczywiście było to ona już mu pokarze jak się tylko na wiosnę wróci do watahy. Już ona mu wytłumaczy, że jej uczuć się nie rani. Wystarczyłoby w końcu w twarz jej powiedzieć, że to już czas. Że ich drogi tu mogą się rozejść! A nie uciekać! Ale pozostawała jeszcze opcja druga. Popłynął sobie! Ba! I teraz nie może wrócić. Może przypadkiem wsiadł na statek i akurat teraz jest już na morzu. No nie szkodzi. W takim wypadku wybaczyłaby mu, no bo przecież płynął do brzegu nie będzie. Ale, przecież istniała jeszcze opcja, że nieszczęśnikowi coś się stało. Tylko co? Mówił że ludzie nie atakują intruzów jak im się w paradę nie wchodzi ze swoją obecnością. Może się potknął? Albo jednak wszedł im w paradę i teraz gdzieś się chował przed ich złością! Nie było to istotne, gdyż zniecierpliwiona serka uzbrojona w zmysł węchu ruszyła mu naprzeciw. Może go znajdzie, a może spotkają się po drodze. Na pewno tak będzie! Way jest cały, jest zdrowy tylko się zagapił. Nigdzie nie odpłynął i nie zostawił jej samej na pastwę losu. W końcu to bardzo… porządny wilk.
—Way?— Almette nieśmiało wystawiła głowę zza jakiegoś śmietnika. Czuła niedaleko zapach wilka jednak przez ten odór ryb ciężko było go dokładnie śledzić. Złwłaszcza że ten plątał się i kręcił jakieś fikołki, jakby Way robił to samo. Almette westchnęła nie słysząc odpowiedzi, więc szła dalej. Widziała jak mało ludzi zwraca na nią uwagę. Może to i dobrze. Jeszcze tylko nauczy się szczekać i nikt nie zwróci na nią nawet głowy.  Hau, Hau i będzie podszywała się pod psa. Bardzo grzecznego psa! Nieśmiałym krokiem i dość ostrożnym jak na swoją osobowość podążała śladami swojego towarzysza. W którymś momencie straciła go znajdując go szybko w innym miejscu. Ale tyle dobrze, że ponownie go miała. Jednak z tym tropem pojawiło się coś jeszcze. Jakiś… człowiek zgadywała. I siarka? Czyżby ktoś strzelał? Ale do kogo? Odtrąciła jednak tą myśl i zgrabnie dotarła do końca zapachu. W małym zaułku było głośno od szczekania psów, a zapach znikał w dziurze w drewnianym płocie.
—WAY?! — zarzuciła głośno ponad ten nieziemski skowyt.
— Almette…? — usłyszała tylko w odpowiedzi, dość niewyraźnie i pospiesznie ,ale z pewnością głos należał do rudawego basiora.
—WY! Potwory! — zza jej pleców dobiegł jakiś krzyk i wystrzał. Jednak strzelający miał oko jak kret gdyż kula przecięła powietrze trafiając w szybę jakiegoś domostwa.
— Oh… — i Almette zmarszczyła się. — Biedny domek. Teraz będzie im zimno w środku. Ha! Głupi człowiek. — pokręciła głową i przysadziła się wykonując skok.
— Potwory? Almette uciekaj  stamtąd! —Way odkrzyknął zza płotu jednak pysk Serki już wystawał ponad nim. Wadera podciągnęła się na niestabilnej deseczce i przetoczyła na drugą stroną spadając na jednego z psów, który sadził się do jej przyjaciela. Ona szybko wstała, pies jeszcze leżał.
— Ale czemu mam uciekać? — spytała z niezrozumieniem. Nie była do końca świadoma że celowano akurat w nią. W końcu była taka grzeczna.
— Bo… zresztą… Nie ważne . — Way zbył ją na tą chwilę, ale ona mu tak łatwo nie odpuści. Później jej na pewno wytłumaczy.
—A oni czego chcą?— spytała Serka patrząc na parę pozostałych kundli różnych wielkości. — Nie wyglądają na miłych. — mruknęła mrużąc oczy. Czy oni próbują skrzywdzić jej przyjaciela?
—To nieistotne. Co ty tu robisz? Miałaś zostać i czekać. — Way mruknął chyba powarkując w kierunku tych bezczelnych psowatych baranów.
— No i czekałam… ale nie przychodziłeś więc poszłam cię szukać, bo no… myślałam że albo odszedłeś bez słowa, albo przypadkiem wsiadłeś na statek i teraz gdzieś płyniesz, albo no… stąło ci się coś. Więc postanowiłam cię poszukać. No i patrz! Jestem. Ale spokojnie! Byłam ostrożna. Tylko ten gościu był jakiś dziwny. Kompletnie go nie rozumiem. Wara! — przerwała swój mały monolog aby owarczeć jakiegoś chojraka który podszedł bliżej. Ten cofnął się. Może Almette miałaby trudność ze skrzywdzeniem muchy, ale to nie zmieniało faktu że warknięcie i wycie miała jak na dużego wilka przystało. Głośne, gardłowe i robiące wrażenie. Jej najlepsza broń zaraz za krytykowaniem i zasypywaniem innych swoją gadaniną

<Way?>

Ja nie wiem co ty chciałeś z tymi psami więc teraz masz kompana i myśl jak to rozwiązać XD 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz