Można w pewnością powiedzieć, że Delta nie spodziewał się żadnych przygód spotykając się ze swoim przyjacielem na herbatę. Jednak czy oni kiedykolwiek nie przeżywali czegoś kiedy spotykali się wzajemnie na tej porypanej ścieżce, która jakoś dziwnie zawsze wrzucała im pod nogi kłody albo inne przeszkody. Zawsze szło się umęczyć, spocić, umoczyć, w końcu któryś z nich zawsze czegoś potrzebował. Ale dzięki temu też śmiechów nie było końca, zawsze było o czym pomówić i to w sumie Delcie dlatego nie przeszkadzało zupełnie. W końcu przygody z przyjacielem u boku były najlepszymi przeżyciami na świecie, pomimo że mały basior wolałby siedzieć w zaciszu jaskini medycznej lub swojej nory.
—No to Paki. Opowiadaj. Miesiąc miodowy, jak wam minął? — zagadnął
któregoś popołudnia Delta stawiając przed nimi dwa kubeczki ciepłej, ziołowej
herbatki. Oboje stwierdzili że napiją się na zewnątrz korzystając z wyjątkowo
ciepłego dnia. Oczywiście mrozy zdarzały się coraz częściej, a oko coraz
rzadziej rozstawało się z widokiem deszczu, jednak w takie dni jak ten aż
chciało się żyć. Drzewa już prawie bez liści pozwalały ciepłym promieniom
słońca ostatni raz nagrzać futro przez nadejściem zimy.
—A jak miało być? – zaśmiał się rudzielec popijając napar. — Z Yirem jest
cudownie i w sumie lepiej ni było, być nie może!
—Mówisz? A co ze szczeniakami?
—Szczeniakami?
— Oi Paki nie znam cię od wczoraj. Gdybyś mógł to przygarnąłbyś nawet
zagubionego kotka. Widać w twoich oczach przyjacielu, że marzy ci się szczenię.
Kolejne. — zaśmiał się Delta widząc jak Paki przewraca oczyma.
— Jeszcze nie rozmawiałem o tym z Yirem, ok? — odpowiedział wymijająco, ale
jednak nie zaprzeczył. Rozmawiali potem jeszcze chwilę śmiejąc się do
akompaniamentu wiatru, gdy nagle towarzysz Paketenshika zamilkł.
—Coś się stało?— Delta także przysłuchał się otoczeniu widząc jak uszy
trzyogonowego basiora tną powietrze. I rzeczywiście coś słyszał, jednak ciężko
było mu powiedzieć co. Brzmiało jak piszczenie, ale czego? Może jakaś
wiewiórka, albo o zgrozo mamie niedźwiedzicy zbiegło jej dziecię i teraz ją
woła.
—Chodź. — Paki po prostu jednak wstał i ruszył w kierunku dźwięku.
— Ey! Czekaj! To może być… coś niebezpiecznego. — Delta prawie rzucil kubkiem o
ziemię doganiając prawie biegnącego przyjaciela w podskokach. Jego znacznie
mniejsze nóżki ledwo nadążały. — Zwolnij
trochę. CO jeśli to niedźwiadek. Jego mama nie będzie zadowolona aa — Delta mówiąc
to wpadł w Pakiego, który nagle zatrzymał się. Jego małe ciałko uderzyło w rudą
sierść i upadło na ziemię. Większy wilk niewiele sobie z tego zrobił nawet nie
zaglądając na niego. Był zbyt zafascynowany dźwiękiem. Mniejszy jednak zirytowany
kopnął go delikatnie jak tak leżał i dopiero potem wstał z ziemi otrzepując
się. Paki jedyni pomachał łapą w jego kierunku jakby odganiając natrętną muchę,
więc Delcie pozostało jedynie przewrócić oczyma i stanąć u jego boku . W ciszy słuchali
jak coś popiskuje coraz bliżej kiedy wolnym i ostrożnym tempem zbliżali się do
tego. Delta oczywiście bardziej wycofany gotowy schować się za silniejszym z
ich dwójki.
Dlatego też kiedy wilk zajrzał na krzaki i zatrzymał się jakby oszołomiony
Delta nie miał lepszego wyjścia jak wystawić łeb pod nim. Spotkał zażenowane
złote oczy dosłownie na sekundkę kiedy powróciły do przyglądania się trzem
kuleczkom ze znajomym błyskiem. Delta westchnął cichutko kładąc się nadal mając
nad sobą przyjaciela.
Rudy w końcu przekroczył mniejszego i zbliżył się do kupeczki kolorów. Ciche
skiełczenie nasiliło się. Kolejno ciemnożółte i złote oczy spojrzały na nich z
zaskoczeniem. Delta podszedł więc bliżej jak przyjaciel. Delta trącił
delikatnie ostatnie ze szczeniąt z zamkniętymi oczyma. Kiedy ten je otworzył
zmierzył się z oczami o tym samym problemie. Dwa kolory. — Jejusiu. Ślicznotki
z nich. —
— Ciekawe gdzie ich matka. — Mruknął Paki przyglądając się tym wilczym
dzieciom.
— Nie wiem. Nie czuć tu nic poza nimi. — Delta smętnie odpowiedział na to
zdanie, choć to nie było pytanie. — Jakby pojawiły sie z nikąd.
— Myślisz, że…
— Paki. Jeśli ich nie weźmiesz zamarzną. W końcu noce już nie te same co latem.
— Delta zmierzył przyjaciela wzrokiem, wiedząc doskonale co ten miał na myśli. —
Będziesz musiał pogadać z Yirem szybciej niż myślałeś. —
— Ja… No tak. —
<Paki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz