- Więc co wtedy się stało? - zapytałem poważnie, gdy Lerka, Mundus i ja szliśmy przez las. Ptak ze wzrokiem wbitym w ziemię zaczął opowiadać.
- Z terenów, które nie należały niegdyś do żadnej watahy, zaraz za naszą zachodnią granicą, zaczął przylatywać do nas czarny ptak. Był bardzo duży i drapieżny, stanowił zagrożenie dla mieszkających na naszych terenach zwierząt. Wilk, którego znaleźliście wtedy na łące - tu zwrócił się do Lerki - nie był jego pierwszą ofiarą. Wcześniej pojedyncze przypadki znajdowania martwych wilków, zwłaszcza młodych, zdarzały się na terenach o których przed chwilą wspomniałem, a które zajęła dwa lata temu Wataha Szarych Jabłoni. To tamtejsze wilki ginęły. Zwłoki na łące nie były wyjątkiem.
- Powiadasz, że tylko wśród wilków z WSJ były ofiary? - nerwowo przełknąłem ślinę - czy Kanijel, samiec alfa wie o tej sytuacji?
- Wie. Już od dawna są świadomi tego problemu, a na dzień dzisiejszy, jest tam bardzo źle. Chociaż Kanijel nie dowiedział się o tym, który zginął na naszych terenach, cała wataha żyje w strachu. Pamiętają jeszcze ostatni przypadek, sprzed niemal dwóch miesięcy, kiedy niedużego szczeniaka znaleziono gdzieś w lesie z rozerwanym brzuchem i porozrzucanymi gdzieś obok kawałkami jego ciała. Dzieciaczek nikomu nic nie winny, już nigdy nie wstanie, nie upoluje zająca i nie zawyje.
- Dlaczego?! - przeraziła się Lerka - dlaczego to się stało? Czym jest ten ptak, który tak okrutnie zabija wilki?
- Nie wiemy tego - odpowiedział Mundus.
- A co zrobiliście z tą ostatnią ofiarą? - przerwałem stanowczo, marszcząc brwi.
- Poprosiłem mojego przyjaciela, wilka z WSJ o pomoc. Razem przenieśliśmy ciało na wschód, na stepy, tam, gdzie najmniej prawdopodobne było, że ktoś znajdzie zwłoki. Dopiero później zobaczyłem, że Lerka i Amber szły za nami... - to mówiąc popatrzył z lekkim wyrzutem na wilczycę.
- Musimy znaleźć Kanaa'ę i Lenka. A później jak najszybciej skontaktować się z WSJ. Wrogowie, czy nie, ale to niebezpieczeństwo nas także dotyczy - warknąłem.
< Kanaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz