Wpatrywałam się w jedyne wyjście z jaskini, czyli tunel biegnący gdzieś w górę. Stąd czuć było dosyć dobrze świeże powietrze, więc z pewnością nie był długi. Nagle z tyłu ktoś spytał niewyraźnie:
- Co się stało?
Odwróciłam się w tamtą stronę. Lenek wpatrywał się we mnie oczekując odpowiedzi.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Dobrze, że już wstałeś
- Ktoś tu był oprócz nas? - ponownie zadał mi pytanie
- Na razie nikogo tu nie widziałam...
Basior spojrzał się na wyjście.
- Wiesz może, czy jest tam jakaś straż, czy coś?
- Jeszcze nie sprawdzałam
Wilk bez słowa ruszył w kierunku wyjścia. Poszłam za nim. Cicho stąpaliśmy po ziemi, by nie było nas praktycznie słychać. Nagle na mój nos spadła delikatna kropla wody. Spojrzałam w górę. Wyjście było tuż przed nami... a raczej nad nami. Nie stanowiło to jednak dla nas problemu. Spokojnie mogliśmy się wdrapać na górę, co oczywiście szybko uczyniliśmy. Kiedy już byliśmy na trawie, pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła był brak jakichkolwiek innych istot w tym miejscu pełniących rolę strażników. Ucieszyłam się, lecz po chwili zaniepokoiłam. Czy to jest jakiś podstęp? Może są tu jakieś pułapki? Niebo było mocno zachmurzone i lekko kropiło. Rozejrzałam się, wokoło nie widziałam niczego podejrzanego.
< Oleander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz