W denerwującym milczeniu podążaliśmy przed siebie, coraz szybciej. By jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu - dotrzeć na Polanę Życia albo chociaż znaleźć jakąś jaskinię. Teraz co chwila wydawało mi się, że słyszę coś, co mogło stanowić dla nas zagrożenie. Skręcałem wtedy, wybierając jak najbezpieczniejszą drogę i planując "tylko okrążyć ten podejrzany dźwięk i wrócić na trasę", po czym słyszałem kolejny i kolejny. Błękitny ptak szedł obok mnie, ale gdy zbaczałem z drogi, coraz częściej przyglądał mi się z zastanowieniem. Nie słyszał nic nadzwyczajnego. Powinienem kierować się oczywiście również i jego intuicją, ale nie myślałem o tym wtedy. W ten sposób przejęci niebezpieczeństwem, nie zorientowaliśmy się nawet, jak bardzo zboczyliśmy z drogi.
- Oleander! - usłyszałem w pewnej chwili zza pleców.
- Co się stało? - drgnąłem. Odpowiedział Mundus:
- Lenek najwyraźniej zniknął.
Zatrzymałem się, jeżąc sierść na karku. Rzeczywiście, Lenka nie było wśród nas. Rozejrzeliśmy się wokoło. Ani widu, ani słychu. Przez minutę nikt nie odezwał się ani słowem.
- Przypomnijmy sobie, kiedy ostatnim razem go widzieliśmy? - zapytałem.
Nikt nic nie powiedział.
- Jeszcze przed chwilą był z nami - zaczął cicho Mundurek po chwili ciszy - szedł nieco z tyłu i odłączył się niepostrzeżenie zapewne kilka minut przed tym, jak zauważyliśmy jego nieobecność. Nie mogło go w tym czasie nic zaatakować. Usłyszałbym na pewno.
- Co zatem się stało? - Lerka nie mogła opanować drżenia - szliśmy tak szybko, że nikt nie zauważył jego zniknięcia. Może nie nadążył i został w tyle?
- Zareagowałby - zaprzeczył ptak - mógł krzyknąć, żebyśmy poczekali. Nie odezwał się. Prawdopodobnie odłączył się od nas niepostrzeżenie... z własnej woli.
- Musimy go poszukać - stanowczo wyrzekła Kanaa, spoglądając na mnie.
- Tak, masz rację - przytaknąłem - zawracamy. Albo inaczej. Mundus i ja zawrócimy i spróbujemy go znaleźć. Wy tymczasem znajdźcie jakieś bezpieczne miejsce. Później się znajdziemy.
- Oleander... - usłyszałem głos Mundurka - wydaje mi się, że to nienajlepszy pomysł...
- Nie - zaprzeczyłem stanowczo - zadecydowałem. To najlepsze wyjście, a teraz chodźmy.
< Kanaa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz