Nagle ziemia pod Mundusem się zapadła, a ptak wpadł do dobrze zamaskowanej dziury.
- Nic ci nie jest? - spytał Oleander
Wilkowi odpowiedziało milczenie.
A może podłoże w dziurze było naszpikowane kolcami? Niespokojne myśli krążyły w mojej głowie. Na szczęście Mundus po chwili się odezwał :
- Chyba coś mi się stało z skrzydłem...
- Nie możesz latać?
Z dołu dało się słyszeć najpierw szelest skrzydła i tuż po tym stłumiony jęk.
- Niestety, nie... - odpowiedział ponuro
Oleander zaczął iść ostrożnie w kierunku dziury nerwowo się rozglądając. Po chwili był już przy krawędzi. Basior położył się, a przednie łapy włożył do środka najgłębiej jak mógł. Po chwili Mundus był już na górze, jego lewe skrzydło bezwładnie wisiało. Zdecydowanie nie było dobrze.
- Chodźmy - powiedział kierując się w moją i Lenka stronę
- Jesteś ranny - zauważył Oleander
- Mogło być gorzej - rzekł cicho ptak nie zatrzymując się
Wtem coś dziwnego przykuło moją uwagę. Spojrzałam się w przestrzeń nad czaplą, w koronach drzew zobaczyłam niewyraźną sylwetkę dużego, czarnego ptaka. Wyraźnie przyglądał się Mundusowi...
< Oleander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz