- Nawet jeśli - zacząłem głośno, chcąc przekonać się, czy Kasai i jej towarzysz mnie słuchają. Potem kontynuowałem ciszej - jeśli wrogowie z Watahy Szarych Jabłoni napadną na nas lada chwila, albo jutro, albo nawet za trzy dni: jakie mamy szanse na wygraną i odparcie ich ataku? No, powiedzcie, jakie mamy szanse?
- Wiesz - mruknęła Kasai - mam wrażenie, że niewielkie. Jednakowoż zawsze jakieś są... - popatrzyła na mnie przenikliwie - a my nie mamy teraz za bardzo innego wyjścia, jak tylko próbować. Nie damy rady sprowadzić tutaj NIKLu pomimo najszczerszych chęci i najusilniejszych starań. Nie damy rady.
- To tylko przypuszczenia - uśmiechnąłem się lekko - ale jeśli nawet na nas napadną, co lepiej zrobić? Walczyć z nimi, chyba tylko dla honoru, czy jak najszybciej lecieć po przedstawicieli NIKLu i przyprowadzić ich tu w najodpowiedniejszym momencie, kiedy wróg zaatakuje nas na naszych własnych terenach? Gdy zobaczą, co tu się dzieje, zareagują. Bez dwóch zdań.
- Możesz mieć rację - odrzekł Shino - ale powinniśmy przygotować się na ewentualny atak, by móc mimo wszystko jak najprężniej go odeprzeć.
- Oczywiście, tak właśnie zrobimy - przytaknąłem - uczyńmy tak - zacząłem planować - jak najszybciej wydam rozkazy i zmobilizuję moją watahę. Kasai, prosiłbym cię o poinformowanie Oleandra o zaistniałej sytuacji. On będzie wiedział, co z tym zrobić.
- Damy radę przygotować wszystko do jutra? - zapytała wilczyca.
- Moje wilki będą gotowe za kilka godzin. W WSC zajmie to pewnie nie dłużej, niż do zachodu słońca. Shino... - spojrzałem na lisa, robiąc chwilę przerwy - czy możesz dowiedzieć się jeszcze czegoś? Spróbuj za wszelką cenę znaleźć jakiekolwiek informację o siedzibie NIKLu. Musimy wyruszyć jutro.
- Musimy wyruszyć...? - Kasai zmarszczyła brwi i położyła po sobie jedno ucho. Przytaknąłem, patrząc na nią z prośbą o oczach.
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz