wtorek, 10 października 2017

Od Oleandra CD Kanaa'y

Mundus szedł przede mną, a ja powoli dreptałem z tyłu, starając się jak najdelikatniej naciskać łapami na ziemię, by nie spotkało mnie coś równie nieprzyjemnego, jak przed momentem przyjaciela.
Ptak tymczasem szedł szybko, chcąc zapewne jak najszybciej znaleźć się na pewnej, bezpiecznej przestrzeni. Spojrzałem przed nas, próbując dojrzeć Kanaa'ę i Lenka i ocenić, jak długa droga została nam jeszcze do przebycia. Gdy tylko jednak popatrzyłem na wilki przed nami, zorientowałem się, że coś nie idzie tak, jak powinno. Kanaa i Lenek wymachiwali łapami wskazując na coś na górze. Dyskretnie spojrzałem na gałęzie drzew nad nami i drgnąłem z przerażenia. Zobaczyłem wielkiego, czarnego ptaka. Siedział na gałęzi tuż nad nami i przyglądał się Mundusowi. Teraz byłem pewien, że to o nim mówił Lenek.
- Mundus... - szepnąłem, nie zatrzymując się.
- Co się stało?
- Widziałeś?
- Tego na górze?
- Tak...
- To właśnie on. Chodź szybciej.
Przyspieszyłem, teraz nie zważając już tak na ewentualne pułapki, a jedynie chcąc jak najprędzej znaleźć się obok Kanaa'y i Lenka czekających na nas nieopodal.

< Kanaa? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz