Było upalne popołudnie, wędrowałam sama po tej zimnej jak skała
planecie. W odstępie czasowym 5 minut robiłam sobie przerwę, moje ciało
odmawiało mi posłuszeństwa. Odwodnienie i wygłodzenie mogło doprowadzić
do mojej śmierci, ledwo co łapałam małe zwierzęta typu królik, czy nawet
wiewiórka. Miałam ochotę odpocząć, zjeść coś porządnego, napić się
normalnie wody oraz wyspać. Zdarzenia z poprzedniego tygodnia
prześladują mnie co noc.
- Gratulację Luna - Szamanka uśmiechnęła się do mnie szeroko - Jesteś w
ciąży, będziesz mamą. Minato będzie ojciec, tylko przekaż mu to
ostrożnie będzie w lekkim szoku. - Zaśmiała się lekko.
- On..? - Zamrugałam - Chyba ja ! - W moich oczach pojawiły się łzy,
byłam taka szczęśliwa będę miała własne potomstwo. Moje marzenie o dużej
rodzinie w końcu się ziści.
- Masz farta Luna, jako pierwsza z dorastających wader jesteś w ciąży,
tylko teraz nie mogę ustalić płci, ale coś tak sądzę masz w swoim
brzuchu Dziewczynkę. - Pogłaskała mnie delikatnie.
- Boże, nawet nie masz pojęcia jak się Cieszę ! - Nie mogłam ukryć swej
radości. - Muszę powiedzieć o tym Minato ! - Wstałam - Dziękuję Ahri,
jesteś wielka - Przytuliłam waderę.
- Nie ma za co, to mój obowiązek, tylko go nie przestrasz. Jestem
przekonana, że będzie szczęśliwym ojcem. - Odpowiedziała spokojnie
samica.
- Lecę ! Chce go poinformować jak najszybciej. - Wybiegłam z jaskini
szamanki, zmierzałam prosto do mojej groty, gdzie mieszkał też Minato. W
głowie cały czas układałam sobie scenariusz, jak mam to powiedzieć. Za
to przez głowę przelatywały mi miliony scen wydarzeń które mogą się
zdarzyć. - Minato ! - Wbiegłam do jaskini.
- Hej, Luna - Odpowiedział trochę chłodno, miał dziś zły dzień.
- Mam dla Ciebie wspaniała wiadomość ! - Usiadłam na skalnej posadzce.
- Hmm, zaskocz mnie - Spojrzał na mnie.
- Jestem w ciąży ! - Krzyknęłam uradowana.
- Że co ?! - Warknął samiec, takiej reakcji się nie spodziewałam. Rzucił
się na mnie powalając mnie na ziemię. - Masz usnąć tego dzieciaka jasne
?! - Krzyknął na mnie, wbił mnie wręcz w ziemie. Sprawiał mi przy tym
ból, nie wiem co go ugryzło bałam się go - Jeśli go nie usuniesz sam Cię
zabiję ! - Zaczął warczeć.
- Minato... - Rozległ się inny głos - To jest zbyt brutalne, dajmy jej
minutę na wyniesienie, jeśli się nie zastosuje, wtedy zginie. -
Rozpoznałam Alfę watahy.
- Jak chcesz - Minato zostawił mnie w spokoju, widać było że ledwo się powstrzymywał, żeby mi nic nie zrobić.
- Słyszałaś masz minutę ! Wynoś się i nigdy nie wracaj ! - Alfa była wściekła.
Nic z tego nie rozumiałam, to wyglądał jak najgorszy koszmar. Niestety
to wszystko było brutalną rzeczywistością. Osoby, którym ufałam i
kochałam chcą mnie zabić to było najgorsze na świecie, podniosłam się z
ziemi. Wybiegłam z jaskini najszybciej jak było to możliwe, nie
oglądałam się za siebie, nie chciałam tracić czasu. W moich oczach
zaczęły się zbierać łzy, nie poradzę sobie sama z małym. Jeśli nie będę
miała jedzenia, ani schronienia dziecko nie przeżyje nawet jednej nocy.
Ciemny las zdawał się nie mieć końca, nie patrzyłam gdzie biegnę
zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy łapy zaczęły mi odmawiać
posłuszeństwa. Zaczęłam płakać nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli,
że zostałam wygnana z watahy.
Moje wspomnienia przerwało ciężkie spotkanie z drzewem, wpadłam na nie
kiedy zaczęłam się nad sobą użalać. Moim oczom ukazało się jezioro,
słońce świeciło wysoko w górze. Wolnym krokiem skierowałam się w tamtą
stronę, nie miałam już siły chodzić musiałam odpocząć. Niestety, to nie
był koniec moich zmartwień te tereny należały do watahy. Miałam
przechlapane jeśli ktoś mnie wyczuje, może mnie nawet zabić bez wahania.
Zimna woda jednak mnie pokusiła, nachyliłam się nad taflą i zaczęłam
pić. Byłam strasznie wygłodzona, widać mi było żebra. Z niechęcią
oderwałam się od krystalicznie czystego źródła. Miałam już wracać,
usłyszałam warknięcie. Obróciłam się błyskawicznie, za mną stał wilk
przyglądał mi się uważnie.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz