- Jeśli to nie kłopot. - Zmieszałam się lekko, nie byłam pewna czy ufać
basiorowi czy też nie, jeśli chodzi o tego ptaka Mundusa, byłam
zdziwiona. - Na imię mi Luna - Dodałam po chwili.
- Miło mi cię poznać,chodź ze mną i Mundusem razem przejdziemy się po
terenach watahy. Jest tu bardzo pięknie od łąk pełnych roslinożerców po
małe króliki.
- Okey.. - Poszłam za nim nim w nieznaną mi stronę, nie widziałam innego
wyjścia. Może to znak, że w końcu znalazłam swój kąt na ziemi. Samiec
oprowadzał mnie po różnych lokalizacjach, niektóre zapierały dech w
piersiach zakochałam się w wodospadzie.
- Ślicznie tutaj - usiadłam na skale. - Dużo was tutaj mieszka? - Spojrzałam na basiora z uniesioną brwią.
- Zależy dla mnie to jest duża wataha, czuje się w niej bezpiecznie.
- Rozumiem - Uśmiechnęłam się delikatnie - Jeśli nie macie nic przeciwko chętnie bym dołączyła.
- Zaprowadzić cię do Alfy.? - Zapytał.
- Tak, poproszę. - Wstałam.
- Chodź to niedaleko.
- Już idę. - Ruszyłam zaraz za samcem, chyba w połowie drogi złapał mnie skurcz, jeknelam głośno.
- Luna ? - Zatrzymał się
- Spokojnie.. To tylko skurcz.
< Andrei ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz