sobota, 3 stycznia 2015

Od Luny CD Lenka

- Spokojnie - Zapewniłam go - Nic mi się nie stanie, jeśli będę się czuła źle udam się do Alfy, obiecuję. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze, jak coś przychodź. Dobrej nocy Luno. - Skierował się do wyjścia.
- Wzajemnie - Pomachałam mu łapą, kiedy tylko opuścił tereny jaskini położyłam się na boku. Delikany chłód od strony skał mnie relaksował, starałam się zasnąć jak najszybciej.
Ułożyłam się wygodnie na kamiennej posadzce i przymknęłam oczy, zaczęłam rozmyślać nad tym czy jeszcze kiedyś, spotkam Minato. Mogło się to wydawać dziwne, ale jakaś mała cząstka mnie za nim tęskniła w końcu była to moja pierwsza miłość... I ostatnia. W każdej chwili może mnie znaleźć i spełnić swoją groźbę zabicia mnie, ale wątpię żeby był tak głupi i szukał mnie przez ten cały tydzień, żeby mnie tylko zabić. Szczerze, nawet bym się nie zdziwiła, jeśli byłaby to prawda, gdyby się głębiej zastanowić, basior przez ostatnie dni zachowywał się bardzo dzwnie. Ehh.. No trudno, serce nie sługa muszę przestać o nim myśleć i skupić się na moim dziecku, które narodzi się lada dzień. Właśnie to był mój cel, zaopiekować się nowo narodzonym szczeniakiem. Jednak za kilka chwil zbladłam, a co jeśli sobie nie poradzę jako kochająca matka. Dziecko się mnie wyrzeknie i nie będzie chciało mnie znać, najbardziej bolą matki łzy i serce boli złamanę. Ugh, co ja wygaduję, potrząsnęłam łbem moje myślenie zbiegło na inni tor, a mianowicie sen.
Nie wiem ile jeszcze tak leżałam, ale w końcu po godzinie może mniej, zabrał mnie sen. Otworzyłam oczy, leżałam w jaskini nie mogłam się ruszyć miałam związane łapy. Zaczęłam się gorączkowo szarpać, jednak nic to nie dało. Przestałam, kiedy jakaś osoba weszła do groty podniosłam łeb. Ten widok zwalił mnie z nóg, to był Minato w pysku trzymał szczenię. Samiczka, nie ruszała się a z jej szyi kapała krew. Basior zostawił zwłoki wilczycy i szedł w moją stronę oblizując swój pysk z resztek krwi.- Wiesz, kto to prawda Luna ? - Zaśmiał się, siadając obok mnie - Mówiłem, że Cię znajdę i zabiję i twoje dziecko też. - Nachylił się do mojego gardła - Teraz możesz powiedzieć, papa. - Wgryzł się w moje ciało.
Usłyszałam krzyk dopiero, kiedy się obudziłam zdałam sobie sprawę, że to ja sama darłam się przez sen. Wstrzymałam oddech, miałam nadzieję iż nikt nie słyszał tego krzyku. Wtedy byłaby klapa, rozejrzałam się po jaskini. Wyglądała strasznie pusto, promienie księżyca wlewały się do groty niczym woda. Chciałam się podnieść, lecz uniemożliwił mi to skurcz w brzuchu. Jęknęłam. Bóle się nasiliły, nie mogłam nic na to poradzić, poród zaczął się o kilka godzin za wcześnie. Nawet nie wiedziałam, kiedy odeszły mi wody zaczęłam przeć. Cała ta praca była bardzo wyczerpująca, lecz nie mogłam się poddać musiałam to zrobić dla dziecka. Mijały godziny, usłyszałam pisk. Podniosłam lekko łeb, moje oczy wpatrywały się w małą żółtą kulkę obok mojego brzucha. Zmieniłam pozycję, żeby obejrzeć malca urodziłam dziewczynkę. Moja radość nie znała granic, opiekował się nią aż do samego rana. Wtedy właśnie przyszedł Lenek. Stał już na progu jaskini.

< Lenek ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz