- Jasne. Rozumiem - pokiwałem smutno głową - może... ja pójdę na polowanie.
Nastała chwila ciszy.
- Niczym się nie martw, Luno - uśmiechnąłem się - tutaj nic nie grozi: ani tobie, ani twojemu dziecku.
Wyszedłem z jaskini. Najpierw udałem się nad wodospad. Na chwilę zagłębiłem się w myślach. Następnie udałem się do lasu. Udało mi się upolować dwie przepiórki. Wracając, upolowałem jeszcze dzikiego królika.
Pod wieczór, wróciłem do jaskini Luny.
To, co zastałem przed jej jaskinią, wprawiło mnie w osłupienie.
< Luno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz