- Tak - odsunąłem się o krok od wilczycy spuszczając wzrok.
Zaczęliśmy iść w kierunku swoich jaskiń. Już mieliśmy się rozdzielić - bowiem nasze domy znajdowały się w odległych krańcach terenów watahy. Nagle, przed nami pojawił się Beryl. Nie był już zły.
- Witajcie! Jak widzę, już wracacie? Dobrze się składa. Ja również wracam.
- Och. Wrócimy razem - Eclipse podbiegła do Beryla. Odwróciłem wzrok.
Nagle, usłyszeliśmy jakiś huk nieopodal lasu. To na pewno ludzie!
- Co to było? - Eclipse odwróciła wzrok.
- To chyba strzelba... - szepnąłem.
- Muszę natychmiast tam iść i sprawdzić, co się tam dzieje.
- Ja również pójdę - powiedziała Eclipse.
- Ja też! - krzyknąłem, gdy usłyszałem jej słowa - jestem stróżem, więc muszę udać się am z wami...
- Wiem, wiem - machnął łapą Beryl - dobrze. Chodź.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz