- Luno! - krzyknąłem, rzucając się w stronę wadery. Skoczyłem na niedźwiedzia. Rozpoczęła się walka. Po krótkiej chwili, odskoczyłem w bok. Nie miałem już siły walczyć. Podbiegłem do Luny, chwilowo nie zważając na niedźwiedzia.
- Luno! Luno... - ciężko dyszałem ze zmęczenia. Ostatkiem sił, dociągnąłem waderę do kolczastych krzewów, w których następnie się ukryliśmy. Po kilku minutach nieudanych prób dostania się do naszej kryjówki, niedźwiedź zrezygnował z polowania na nas. Odszedł.
- Ale... - nie miałem co powiedzieć. Zacząłem wybudzać waderę ze snu. Po chwili, wilczyca przebudziła się z krzykiem.
< Luno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz