- Posłuchaj pierzu na szczudłach nie chcę z tobą walczyć - Stanąłem dumnie.
Otrzepałem się z ziemi. Zacząłem iść poszukując nowego miejsca do spania
- Ej ty. Nie wolno tak odwracać się tyłem do przeciwnika
- Tak? A niby czemu?
- Bo to
Ptak chciał wskoczyć na mnie jednak ja zrobiłem unik a ten przedziurawił drzewo swoim dziobem. Nie mógł się wydostać.
- Naiwny ptak - Pokręciłem głową - I po co to było?
- Jak cię dorwę... - Powiedział ledwie go słysząc
- JAK no właśnie? Jak się z tond wydostaniesz. Wiesz ptaku - Oparłem się o drzewo - Możesz tu tkwić aż do momentu kiedy drzewo zacznie kwitnąć lub kiedy spadnie deszcz. - Zacząłem odchodzić - Lub za moją pomocą - Uśmiechnąłem się
W tedy ktoś mnie zaczepił
- Em przepraszam. Czy możesz uratować mojego towarzysza?
- NIE - Warknąłem na waderę która stała obok mnie. Jednak od razu zmieniłem swoją postawę ze złego buntownika na basiora z poczuciem winy i nie mający o niczym świadomości
- Przepraszam - Wadera była młoda i... ładna
- Nic nie szkodzi. To co uwolnisz mojego przyjaciela?
- To twój przyjaciel?
- Tak
- Ale jak go uwolnię to on będzie rozwścieczony i będzie chciał mi coś zrobić
- Na pewno nie - Zaśmiała się
- Ok - powiedziałem z szerokim uśmiechem
Wzbiłem się lekko ponad ziemię i używając moich skrzydeł wytworzyłem bardzo silne smugi powietrza które przecięły drzewo i kilka piór z głowy ptaka
- Ups - Powiedziałem śmiejąc się
- Ptak oburzony zaczął machać skrzydłami aby mi dorównać jednak zbytnio nie mógł ze względu ubytku piór. Podleciałem do wadery stając na równe nogi. Ptak widząc że jestem tak blisko pięknej damy rozwścieczył się i ruszył w naszą stronę.
< Lerka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz