Czym prędzej, nie zważając ni nikogo i na nic, pobiegłem za nią. Długo przemierzałem las w poszukiwaniu wadery. W końcu, zatrzymałem się nad jeziorem. Eclipse siedziała nad nim ze spuszczoną głową wpatrzona w taflę wody. Podbiegłem do niej.
- Eclipse... nic ci nie jest? - zapytałem.
- Nie... już chyba nie.
- Mam nadzieję. Czemu to... to przed chwilą zrobiłaś?
- Nie wiem... musiałam. Nikogo tu nie ma?
- Nie. Mundek i tamten wilk właśnie starają pozbierać się z drzew a Gerania gdzieś przepadła. Znowu. Jesteś w stanie wrócić tam?
- Tak. Za chwilę.
Po powrocie, polanę pod jaskinią zastaliśmy pustą. W jaskini było cicho, więc myśleliśmy, że nikogo w niej nie ma. Moje rodzeństwo poszło pewnie na bardzo ważne zebranie wojskowe. Ja miałem jednak ważniejsze sprawy. Weszliśmy do jaskini. Aż nagle, wzdrygnęliśmy się ze strachu.
- Gdzieście wybyli? - usłyszeliśmy głos Mundusa. Siedział on pod ścianą jaskini razem z towarzyszącym wilkiem, przykryty swoim płaszczem.
- Co ty tu jeszcze robisz? - warknąłem.
- Normalnie, powiedziałbym, że ja i mój towarzysz przychodzimy w interesach, lecz te... eer... - Mundus przeciągnął się - a wiesz.. właściwie, to nic nie chcę ci już powiedzieć.
- Och, Mundusie - ze złością wskazałem łapą na ptaka - zwykle, poprosiłbym cię, żebyś był bardziej kulturalny, jednak będąc pod wpły... - ziewnąłem - jednak chyba chciałem ci powiedzieć właśnie to.
- Eliksir przestał działać! - uradowany Mundus zerwał się na równe nogi.
Nagle odeszła mi chęć do walki z nim. Zdałem sobie sprawę z nieuchronnej przegranej.
- Mówiłeś coś wcześniej o NIKL`u - westchnąłem - o co ci chodziło?
- Ach, przyjacielu - uśmiechnął się Mundus przymykając oczy - przestańmy chociaż na chwilę rozprawiać o polityce! Taki piękny wieczór!
- Powiedz chociaż, kim jest ten wilk - jęknąłem, wskazując na towarzysza Mundusa.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz