Byłam bardzo poddenerwowana. Ta cała sytuacja dobiła mnie i Beryla. Nie wiedzieliśmy o co tak konkretnie chodzi. Stanęliśmy w lesie. Usiadłam a zaraz po tym Beryl. Siedzieliśmy tak w ciszy przez kilka dobrych minut.
- J-ja... - Powiedziałam przerażona - C-co to b-było?
Beryl spojrzał się na mnie. Spojrzał mi w oczy nic nie mówiąc. Otworzył pysk jakby chciał coś powiedzieć jednak tego nie zrobił. Wlepił swój wzrok ponownie w ziemię mając otwarty pysk. Bałam się strasznie. Mała cicha łza spłynęła mi po policzku. Zacisnęłam zęby tym samym przegryzając wargę. Po cichu zaczęłam szlochać. Było mi żal Beryla. On tyle już przeszedł a jeszcze to. Zdrada. Dobrze że jeszcze niektórzy mają jeszcze trzeźwy umysł i nie zdradzili Beryla. Mój szloch stał się łkaniem. Łzy powoli spływały mi po policzkach kończąc swoje życie w ziemi. Beryl podszedł do mnie po cichu tak żebym tego nie zauważyła. Usiadł koło mnie. Był bardzo roztrzęsiony jednak próbował to kryć. Nie wiedział co się tak na prawdę dzieje. Beryl jest bardzo miły ponieważ zapomniał o sobie a zaczął pocieszać mnie.
- E-eclipse nic c-ci nie jest?
Zaczęłam machać głową na "nie"
- Nie płacz. To nic tu nie pomoże. Nie ukoi naszego bólu.
- M-masz rację - Powoli przestałam płakać
Spojrzałam się w głąb jego niebieskich oczu. Jego oczy są cudne. Przeniosłam się do innej przestrzeni. Jednak otrząsnęłam się i odwróciłam swój wzrok wbijając go w ziemię.
- Hej Eclipse co jest?
- Eh nic. Nic ważnego.
- Dobrze. Musimy już wracać
- Musimy?
- Tak. Może nie teraz ale zaraz
- Dobrze.
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz