Mundus patrzył na mnie i na Eclipse. Wilk tymczasem, stał przy wyjściu z jaskini obserwując cichą i mroczną polanę na zewnątrz. W pewnym momencie, Mundus odwrócił się z powrotem do wilczura i powiedział cicho:
- Idź już.
- Ale... - basior był bardzo zdziwiony.
- Idź już, idź - machnął skrzydłem Mundus - zaraz przyjdę.
Wilk odetchnął z ulgą i wyszedł z jaskini. Mundus poczekał chwilę, po czym podszedł do mnie.
- Berylu - westchnął i kontynuował przyciszonym głosem - nigdy nie będę twoim wrogiem. Co by się nie stało. Na tamtego bluźniercę nie zwracaj uwagi - tu uśmiechnął się pobłażliwie, patrząc na wyjście z jaskini - to tylko młodzik, żądny władzy, z wypaczonym światopoglądem. Ja natomiast, w Watasze Wielkich Nadziei rozwinąłem skrzydła. Udało mi się dojść do CZEGOŚ w życiu. Moja inteligencja - jedyne co mi zostało - jest doceniana.
- A Murka? A Lerka? One cię potrzebują! - powtórzyłem pytanie zadane wcześniej przez Eclipse.
- One nie ucierpią.
- Wydaje mi się, że źle skończysz, Mundusie - pokręciłem głową wbijając wzrok w ziemię.
- Odwiedźcie mnie kiedyś! - uciął ptak, uśmiechając się i zarzucając na siebie płaszcz.
Wtedy poczułem się winny. Rzeczywiście, nikt nigdy nie pomyślał o tym, by jakoś wykorzystać inteligencję Mundusa. Nikt nigdy nawet nie zwrócił na nią uwagi. Było to tak naturalne... a przecież Mundus tyle razy pomógł nam w trudnej sytuacji. Nie pozwolę, by nas opuścił.
- Nigdzie nie idziesz! - krzyknąłem, łapiąc zębami skrzydło ptaka.
- Co ty robisz?! - stworzenie energicznie pociągnęło mnie za sobą. Utrzymałem się na nogach i powiedziałem przez zęby:
- Nie oddam im takiego intelektu! - to mówiąc, lekko uśmiechnąłem się. Ptak przyjrzał mi się uważnie. Westchnął, wyprostowując się.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz