Eclipse miała rację. Wszystkie wartości, z którymi wiązałem wcześniej Mundusa, były błędne.
Nie był honorowy, nie był szlachetny, nie był uczciwy.
Przede wszystkim, nigdy nie był on przyjacielem. Moim, ani niczyim. Nigdy nie pomógł nam z dobrej woli. Przez cały czas tutaj, chyba odkąd dorósł, działał wyłącznie na własną korzyść. Czyżby nie był przyjacielem nawet Murki? Nawet Lerki, którą wychował niczym własną córkę?
Nie wiem.
Cóż on mi powiedział? "Nigdy nie będę twoim wrogiem, Berylu". A więc, nie jest mi ni wrogiem, ni przyjacielem. Ja również nie będę mu ani wrogiem, ani przyjacielem.
W tym momencie, pomimo wewnętrznej niechęci, zerwałem się na równe nogi i z trwogą krzyknąłem:
- Mój losie!! Przecież... Mundus do niedawna współpracował z wojskiem WSC! On miał dostęp do najbardziej poufnych informacji o naszych siłach zbrojnych! Eclipse! Musimy szybko biec do siedziby wojsk! Może trwa tam jeszcze zebranie!!
Tymczasem w jaskini, będącej siedzibą wojska, szeregowcy, strażnik, posłowie i szpieg, skończyli właśnie naradę, wesoło gawędząc i śmiejąc się. Gdy nagle...
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz