niedziela, 30 listopada 2014

Od Jenny CD Beryla - "Zatrute pióra"

- Ale... On się nie zgodzi. Nie znasz go, nie jest taki. Nigdy, nie pomógłby nam bezinteresownie! 
- A Wtedy? - Zapytał zmieszany.
- Kiedyś, pomogłam mu ja. To była przysługa za przysługę.
- No, ale spróbować możemy, nie? 
- Możemy. - Powiedziałam odważnie. - Ale, trzeba będzie pojechać tam pociągiem. Wybierzesz się ze mną?
- W sumie, czemu nie.
Po tych słowach oboje opuściliśmy jaskinię i udaliśmy się na peron. Wkradliśmy się do jednego z wagonów. Pociąg ruszył po 15 minutach. Siedzieliśmy w wagonie towarowym, chrupiąc paluszki z solą, które przewożono tym wagonem. Gdy konduktor powiedział: "Stacja: Różany Zdrój", wraz z Berylem opuściliśmy wagon. Szybko przeszliśmy przez peron i miasteczko, po czy skręciliśmy w małą drużkę, prowadzącą do lasu. Po chwili, ujrzeliśmy jaskinię, przed którą siedział Czarny wilk, i szara wadera. "Nora" przemknęło mi przez myśl. Partnerka Mroka nie przepadała za mną. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, zmierzyła mnie zimnym wzrokiem. Spuściłam głowę i podeszłam bliżej. Mrok był bardzo zafascynowany kartką, którą trzymał w łapach. 
- Co czytasz? - Powiedziałam tak, by go przestraszyć.
Mrok, nawet nie podnosząc łba, odparł:
- List od inspektora Jappa. A poza tym, powinnaś się najpierw przywitać, droga Jen.
- Skąd on wiedział, że to ty!? - Krzyknął Beryl.
Dopiero teraz, Mrok uniósł łeb. Widocznie, poznał, że to nie głos Storczyka, którego najwyraźniej się spodziewał.
- Och, co się stało z twoim przyjacielem? - Zapytał z zadziornym uśmiechem, sugerującym, że bardzo się cieszy, że go nie ma. 
- Storczyk... on umarł... - Powiedziałam pociągając nosem.
- Przykro mi. - Powiedział obojętnie. - W jakim celu mnie odwiedzasz, Jen?
- Przyszłam prosić się o pomoc. Kelssie zachorował. Ktoś go otruł, nie wiemy kto.
- Stawiam od razu na niebieską papugę. - Widziałam, że Berylowi zgrzytają zęby, ale kiwnęłam głową. Uważałam, że miał rację. W tej chwili Beryl powiedział:
- Skąd możesz mieć pewność?!
- A czy ktokolwiek mówi o "pewności"? Powiedział tylko, że tak sądzę, panie... No właśnie, jak ma na imię twój nowy przyjaciel? - Zwrócił się do mnie Mrok.
- Beryl - odparł Beryl, nie czekając, aż ja to zrobię.
- A właśnie - powiedział Mrok - przeczytam wam ten list. Jest nader interesujący, a występujące w nim stworzy, przypominają waszą niebieską papugę. - Mrok, zaczął czytać list:

"10. 11. 2014 rok, Warszawa
Kochany Mroku! 
Z radością, zawiadamiam Cię, że wracam już niedługo. Tymczasem, opowiem ci o wydarzeniach, które miały miejsce wczoraj: Około 13, wracałem z Lanchu, kiedy zobaczyłem na mojej drodze dziwnego, niebieskopiórego bociana. Mój terier, Marcus, rzucił się na niego, i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, ledwo co złapał pióro tego ptaka, natychmiast padł na ziemię. Zaniosłem mojego psa do weterynarza. Gdy opowiedziałem lekarzowi o całym zdarzeniu, wyśmiał mnie, ale przyjął psa. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje. Dziwna opowieść, prawda?
PS.: Czy to nie przypomina trochę twojej opowieści o Zgredkach?
Pozdrawiam, James Japp."
( Beryl? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz