- Eclipse... co się stało? Dlaczego chciałaś tak szybko odejść?
- To nie jest ważne. Poprostu musiałam jak najszybciej stamtąd pójść.
- Jak chcesz - wzruszyłem bezradnie ramionami - lepiej nie wchodzić w drogę temu niebieskiemu stworzeniu, które napotkaliśmy.
- Wiem - powiedziała wadera gwałtownie - to znaczy... tak, wiem.
Mundus... nie wiem co o nim myśleć. Jeśli spotkamy go ponownie, będzie to oznaczać, że Eclipse nie spodobała się ptakowi. Że wyczuł w niej coś podejrzanego. Że jej nie lubi. Naprawdę: nie wiem, co myśleć.
Maszerowaliśmy po lesie, w poszukiwaniu kogokolwiek. Jak na złość, moje przypuszczenia się sprawdziły.
Ironia losu! Na polanie stoi Mundus i rozgląda się. Patrzy w niebo, spaceruje co chwila znikając w wysokiej trawie...
Założę się, że czeka tu na nas. Ale co to? obok Mundusa stoi Andrei! On także rozgląda się bacznie po niebie i ziemi, jakby czegoś wypatrując. Andrei to partner Murki, której towarzyszem jest Mundus. On to, jest jedyną osobą, ze zdaniem której Mundek się liczy. Powiem więcej: czuje respekt!
Więc Mundus znalazł się tu przypadkiem... teraz szukają czegoś razem z Andreiem. W trawie... to przerastało moje myśli. Podeszliśmy do osobników patrolujących łąkę.
- Witaj Andreiu, witaj Mundusie! - zacząłem, chcąc dowiedzieć się czegoś o zaistniałej sytuacji.
- Witaj Hiacyncie! - odpowiedział Andrei. Następnie, zwrócił się do Mundusa w dość nieprzyjemny sposób - jak go znajdziesz, niebieski gawronie, natychmiast wykonam wyrok.
- Tak jest! - westchnął żałośnie Mundus ponownie nurkując w trawie.
- Czego szukacie, przyjaciele? - zaśmiałem się nerwowo - może pomożemy?
- Nie pomożecie. Tu gdzieś znajduje się mały winowajca, który nazwał mnie w sposób obraźliwy, odnoszący się do mojego pochodzenia. Kiedy znajdę tą gadzinę, powyrywam jej wszystkie pióra!!
- Andrei pochodzi z Rosji. Bardzo nie lubił, gdy ktoś mu o tym przypomina - szepnąłem do Eclipse. Potem głośni dodałem:
- Któż jest tym "winowajcą", Andreiu?
- Wróbel - warknął wilczur - wredna makolągwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz