Gdy szłam u boku Hiacynta podeszła do nas nie jaka Murka ze swoją córką.
Po wyrazie twarzy Hiacynta było widać że był niezadowolony. A
najbardziej z niebieskiego ptaka Mundusa. Mundus wciąż patrzył się na
mnie jak by widział we mnie wroga. No tak przecież ja go już znam a
właściwie znałam. Dawno temu mój ojciec zabił jednego niebieskiego ptaka
z rodzaju rublia. Prawdopodobnie był to ojciec Mundusa lub jego krewny.
- Em Hiacynt to ja może już pójdę.
- Co? Dlaczego?
- Czuję się tak trochę nieswojo.
- Ehh dobrze choć.
- Ależ ty nie musisz ich opószczać. Tylko że muszę trochę odpocząć.
- Hm. Nie! Muszę cię oprowadzić po terenach. - Wtedy wilk szepną mi do ucha. - Nie lubię Mundusa dlatego pójdziemy razem ok?
- Dobrze Hiacynt ale gdzie pójdziemy?
- Tego nie wiem. To do zobaczenia Murka!
< Hiacynt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz