To ja wypłoszyłam bezbronnego wróbla.
- Ej co ty zrobiłaś - Widocznie bardzo się zdenerwował
- P-przepraszam - Położyłam po sobie uszy
- Ach widać że jesteś tutaj nowa dlatego nic ci nie zrobię. Ale
następnym razem kiedy mi przeszkodzisz nie będzie tak miło.
Zrozumiałaś?!
- Tak
Andrei już się uspokoił jednak Mundus był na mnie bardzo zły. Ni z tąd
ni z nikąd zaatakował mnie. I jak na takiego ptaka podniusł mnie w
powietrze. Zaczeliśmy się miotać w powietrzu
- Mundus przestań! - Krzyknął Andrei
- Eclipse spokojnie! - Zaraz po wypowiedzi krzyknął Hiacynt
Krzyczeli tak do Mundusa ale bez żadnego skótku. Natomiast Mundus złapał
mnie mocno w szpony i odeciał. Lecieliśmy dosyć długo. Chciałam się
uwolnić jednak nie mogłam
- Mundus dlaczego to robisz?! - Zaczełam krzyczeć. Jednak ptak nie
odpowiadał ale wleciał w zarośla abym była cicho. Przes wystające patyki
byłam lekko zadrapana.
- Mundus stój! - Lecz on mnie nie słuchał ale wlatywał w drzewa aby mnie
oszołomić. Na nie szczęście udało mu się zemdlałam po mocnym uderzeniu w
gałąź
< Hiacynt, Andrei? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz