Od ciężkich obrażeń miałam zanik pamięci. Gdy zobaczyłam te dwa wilki
nie wiedziałam kim oni są. Jednak gdy zaczeli rozmowę z Hiacyntem i
Mundusem przypomniałam sobie ich. No chociaż tak myślę. Wtedy Lenek
powiedział:
- Wy obaj, natychmiast do jaskini wytrzeźwień! Nie możecie w takim stanie chodzić po lesie!
- Nie! Możemy cię pokonać jednym palcem. - Powiedział Aryst'o Teles
- I... i jedną łapą! - Powiedział drugi wilk o imieniu Paganini
- Już do izby! - Krzyknoł Lenek
- Zaczekaj! Chcę z nimi porozmawiać
Te dwa wilki nie zwracały na mnie uwagi gdy droczyli się z Hiacyntem, Mundusem i Lenkiem. Oby dwa wilki przyglądały się mi.
- Eclipse..? - Spytał Paganini
- Tak. Tak mam na imię
- Eclipse! - Krzyknoł drugi i mnie przytulił. Zaraz po nim przytulił się drugi.
- Ej proszę się od niej odczepić! - Krzyknoł Hiacynt
- Prosze nie przeszkadzać. Tu prowadzimy spotkanie po latach!
- Po latach?!
- Hiacyncie - Uwolniłam się od uścisków wilków. - Oni są moimi dobrymi starymi przyjacielami.
- Starymi?
- Tak. Przed opuszczeniem watahy. Eh. Aryst'o Teles to syn mojej byłej
watahy a Paganini to jego najlepszy przyjaciel. Wtedy bardzo się
lubieliśmy jednak coś się popsuło.
- No właśnie dlaczego odeszłaś?!
- Ponieważ musiałam - Rana znów zaczeła boleć. Oby dwa wilki otrząsneły się i zaczeli myśleć trzeźwo
- Musimy ją zabrać do jakiegoś medyka i to zaraz! - Powiedział Paganini.
- Czy macie w watasze jakiegoś medyka?
- Oczywiście. Chodzcie! - Oznajmił Hiacynt i ruszyliśmy
Podróż nie trwała długo. Gdy mnie odłorzyli na miejsce oni też się
przebadali. Jak się okazało zjedli trujące halucynki. Są to grzyby przez
które ma się halucynacje. Katia zajeła się mną.
< Hiacynt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz