Mundus nastroszył pióra i rzucił się na Andreia. Przewrócił go na ziemię i odskoczył jak oparzony. Stał obok nas z szeroko otwartymi oczyma, przerażony i struchlały. Tym czasem Andrei zawył z wściekłości i bólu, próbując znów pochwycić Murkę.
- DOŚĆ! - Wrzasnęłam.
Wszyscy nagle zamarli w miejscu.
- Jaki wy przykład dajecie dziecku?! Tego już za wiele! Andreiu! Jesteś w obecności Alfy i nie możesz w żaden sposób kwestionować moich decyzji! Nie masz prawa kierować Mundusem! Lerka idzie ze mną, będzie po moją opieką, tymczasem Mundus zostaje tutaj, by pilnować Murki! I ostrzegam... - Oczy utkwione miałam w Andreiu - Jeśli to się powtórzy, Murka także zamieszka z nami!
Zbliżyłam się o dwa kroki do Andreia.
- Jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz... Nie odpuszczę ci.
I, powiedziawszy to, wyszłam z jaskini razem z Lerką u boku, tłumacząc jej, iż wszystko będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz