środa, 28 maja 2025

Od Variaishiki – "Kiedy słońce choruje" cz.7

Xiv nic nie mówiło w trakcie drogi do domu. Prowadziło, jeno kroki równe i zdecydowane. W ogóle nie przypominało nieco bojaźliwego młodszego brata Variaishiki, oglądającego się za każdym dźwiękiem i podekscytowanego najmniejszym pięknem. Teraz było poważne. Dostojne wręcz. Wydawało się taki… dojrzałe. A jeszcze przedwczoraj przypominało nastolatka.

A, racja. Przecież obaj mieli sześć już lat. Byłoby dziwne, gdyby wciąż pozostali dziećmi w środku.

Chociaż do Xiva taki wygląd nie pasował. Jeno oczy były zawsze wesołe, z promykiem oglądające świat dookoła. Atramentowe ogony często kiwały się względnie bez powodu, tylko dlatego, że atmosfera była przyjemna. Szeroki i szczery uśmiech stanowił zwieńczenie młodzieńczej twarzy. Xivo zawsze wyglądało tak młodo, niczym nastolatek. Fizycznie się nie starzało. Być może bycie żywym trupem jednak miało jakieś swoje plusy.

– Naprawdę myślałem, że to coś innego niż zwykła choroba.

Vari nie wiedział, czemu to zdanie padło z jego ust. Myślał, że jak je otworzy, to skomentuje obecny sposób bycia swojego brata, a nie poruszy temat, który spowoduje kłótnię. Wilczę odwróciło się zbyt szybko, by móc cofnąć słowa.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz