sobota, 31 maja 2025

Od Bleu (Od Kaja) - "Pijany na koniec miesiąca" cz.8

Pić czy nie pić?! Nie lecieć czy lecieć? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.
—Powiedz mi Mezu… czy to dobrze, że mam tą pracę. To daleko tak latać. — mruknąłem. Niebieska rublia, która stała niedaleko rzuciła mi tylko niezbyt zadowolone spojrzenie.
—W końcu nie jesteś tylko mięsem leżącym i marniejącym na jakieś polanie. Moim zdaniem dawno coś powinno cię było zjeść. — Mezularia poprawiła swoje pióra. Cóż, przynajmniej była szczera. Nie to co inni.
—Oj. Meluzario… Aż tak brutalnie? — Miodełka zaśmiała się, jej skrzydło zakrywając dziób.
—Tak. Oczywiście. Życzcie sobie mojej śmierci! Jeszcze do mnie przyjedziecie jak będziecie chciały dzieci!!! — krzyknąłem i odeszłam od nich. Bo co mam zrobić innego. Pijany zataczałem się to tu to tam.  Nikt mnie już nie szanował w tym parszywym miejscu. Może po prostu rzeczywiście powinienem był być dawno zjedzony. Ale nie, Misung mówi, że warto żyć nawet jak się nie chce. A jego poezja to przecież prawda, schowana w ładnych słowach! Tak! Opłacało się żyć. Tak więc, moja polanka, a raczej polanka Kawki i Szkliwa, przyjęła mnie z otwartymi łapami. Poległem na środku, butelka spirytusu niedaleko ino raz wylądowała w moich szponach. I piłem. I piłem. I tak sobie myślę… jednak lepiej byłoby jakbym był takim Eilertem. Ten to ma dobrze. Wolny, bez pracy konkretnej. Tylko ja musze latać i czekać godzinami na tego debila –Szkliwo. Zostawiaj wiadomości pod kamieniem, dwa listy, dziesięć różnych miejscu, UGH. I mi się picie skończyło… Cudnie…

<CDN>

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz