niedziela, 1 grudnia 2019

Od Vinysa CD Szkła - "Drugie Dno"


Po raz pierwszy od tak dawna, postanowił użyć swoich mocy, znowu wybierając sowę na obiekt swojego małego eksperymentu. Znalezienie ptaka nie stanowiło problemu, od kiedy przypadkiem stworzył z nim swego rodzaju więź, przejęcie kontroli nad jego ciałem zajęło mniej niż mrugnięcie okiem. Nie to jednak próbował osiągnąć.
Chciał tym razem stać się jedynie biernym obserwatorem, użyczyć sobie oczu zwierzęcia, pozwalając mu w tym czasie żyć własnym życiem. Próbował więc odrobinę się wycofać, ale wrócił z powrotem do swojego ciała.
– Wszystko w porządku? – Shino obserwował go z góry, siedząc na omszałym głazie. – Zaczynam żałować, że podsunąłem ci ten pomysł.
– Bardzo dobrze zrobiłeś. To otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości…
– Nie wykorzystasz tego do niczego ważnego, powiedzmy sobie szczerzę – przerwał lis, uśmiechając się pobłażliwie. – Miałeś wiele, żeby zrobić użytek z tej umiejętności, ale nadal jesteś jak dziecko we mgle. Skąd wziął się w tobie ten opór?
– Spróbuję jeszcze raz, a tę rozmowę dokończymy kiedy indziej. Z niczego nie muszę ci się tłumaczyć i robię to tylko dlatego, że najwyraźniej niesamowicie cię to ciekawi.
Tym razem się udało. Osiągnął to czego chciał, pytanie lisa nie dawało mu jednak spokoju do końca dnia. Czy rzeczywiście przejmował się etyką? Podświadomie starał się nie naruszać niczyjej prywatności? Przecież to bez znaczenia, oni wszyscy i tak kiedyś będą martwi. Przez parę następnych dni obserwował okolicę oczami sowy lub Shino, nadal rozważając swoje następne posunięcie.

Nie spieszył się specjalnie na spotkanie z resztą śledczych i poczuł ulgę, gdy się skończyło. Jego umysł był zbyt zaprzątnięty własnymi myślami, by nadążać za rozmową. Ruszył przed siebie, gdy tylko Szkło do niego dołączył, narzucając tempo na tyle szybkie, by musiał skupić się dostatecznie na omijaniu kamieni i korzeni drzew mijanych po drodze, zamiast wracać do wcześniejszych przemyśleń.
– Zwolnij trochę, młodszy kolego. – Usłyszał za sobą głos basiora. – Aż tak spieszy ci się do przesłuchania? Skąd u ciebie ten nagły entuzjazm?
– Nie nazwałbym tego entuzjazmem, ale rzeczywiście mi się spieszy. – Zwolnił jednak nieznacznie, starając się skupić na rozmowie. – Ta sprawa jest nieco dziwna, nie sądzisz?
– Trochę, ale nie jakoś specjalnie ponad normę. Przynajmniej nam się nie nudzi.
– To fakt – zgodził się Vinys, uśmiechając się nieznacznie. – Nie żeby kiedykolwiek specjalnie nam się nudziło.

Po dotarciu na tereny WSJ nie pozostało im nic innego, jak znaleźć kogoś, kto mógłby znać miejsce przebywania poszukiwanych przez nich wilków. Prędzej czy później musieli przecież natknąć się na choć jedną żywą duszę.
– Normalnie nie przepadam za towarzystwem, ale to już przesada. – Vin zwolnił, rozglądając się po okolicy.
– Nie dramatyzuj, druhu, to nie twoja działka.
Na wszelki wypadek cały czas podążali w stronę miejsca, w którym spodziewali się zastać choćby ich służby. Jednak fakt, że nikt ich jeszcze nie zatrzymał, wydawał się grafitowemu basiorowi dość niepokojący. W WSC na przykład wystarczyło przekroczyć granice, żeby wpaść na zupełnie losowego wilka, gotowego na przeprowadzenie wycieczki krajoznawczej. Może to różnice kulturowe.
Zanim Szkło zdążył przerwać jego przemyślenia, zrobiło to coś innego. Zerwał się do biegu i przeskakując kolejno przez pnie dwóch powalonych brzóz, znalazł się na miejscu. Starszy śledczy znalazł go, stojącego nad średnio świeżymi zwłokami wilka.
– Znalazłem zwłoki, druhu, zapewne nie ostatnie w tym sezonie. – Wypuścił głośno powietrze z płuc, starając się pozbyć zapachu, który zdawał się coraz lepiej zadomawiać w jego nozdrzach. Po chwili namysłu przeskoczył nad ciałem i odszedł parę kroków na bok, tłumacząc sobie, że robi miejsce drugiemu wilkowi.

<Szkło? (przepraszam, ale zwłoki to moja słabość)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz