Po raz
pierwszy od tak dawna, postanowił użyć swoich mocy, znowu wybierając sowę na
obiekt swojego małego eksperymentu. Znalezienie ptaka nie stanowiło problemu,
od kiedy przypadkiem stworzył z nim swego rodzaju więź, przejęcie kontroli nad
jego ciałem zajęło mniej niż mrugnięcie okiem. Nie to jednak próbował osiągnąć.
Chciał tym
razem stać się jedynie biernym obserwatorem, użyczyć sobie oczu zwierzęcia,
pozwalając mu w tym czasie żyć własnym życiem. Próbował więc odrobinę się
wycofać, ale wrócił z powrotem do swojego ciała.
– Wszystko w
porządku? – Shino obserwował go z góry, siedząc na omszałym głazie. – Zaczynam
żałować, że podsunąłem ci ten pomysł.
– Bardzo
dobrze zrobiłeś. To otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości…
– Nie
wykorzystasz tego do niczego ważnego, powiedzmy sobie szczerzę – przerwał lis,
uśmiechając się pobłażliwie. – Miałeś wiele, żeby zrobić użytek z tej
umiejętności, ale nadal jesteś jak dziecko we mgle. Skąd wziął się w tobie ten
opór?
– Spróbuję
jeszcze raz, a tę rozmowę dokończymy kiedy indziej. Z niczego nie muszę ci się
tłumaczyć i robię to tylko dlatego, że najwyraźniej niesamowicie cię to
ciekawi.
Tym razem
się udało. Osiągnął to czego chciał, pytanie lisa nie dawało mu jednak spokoju
do końca dnia. Czy rzeczywiście przejmował się etyką? Podświadomie starał się
nie naruszać niczyjej prywatności? Przecież to bez znaczenia, oni wszyscy i tak
kiedyś będą martwi. Przez parę następnych dni obserwował okolicę oczami sowy
lub Shino, nadal rozważając swoje następne posunięcie.
Nie spieszył
się specjalnie na spotkanie z resztą śledczych i poczuł ulgę, gdy się
skończyło. Jego umysł był zbyt zaprzątnięty własnymi myślami, by nadążać za
rozmową. Ruszył przed siebie, gdy tylko Szkło do niego dołączył, narzucając
tempo na tyle szybkie, by musiał skupić się dostatecznie na omijaniu kamieni i
korzeni drzew mijanych po drodze, zamiast wracać do wcześniejszych przemyśleń.
– Zwolnij
trochę, młodszy kolego. – Usłyszał za sobą głos basiora. – Aż tak spieszy ci
się do przesłuchania? Skąd u ciebie ten nagły entuzjazm?
– Nie
nazwałbym tego entuzjazmem, ale rzeczywiście mi się spieszy. – Zwolnił jednak
nieznacznie, starając się skupić na rozmowie. – Ta sprawa jest nieco dziwna,
nie sądzisz?
– Trochę,
ale nie jakoś specjalnie ponad normę. Przynajmniej nam się nie nudzi.
– To fakt –
zgodził się Vinys, uśmiechając się nieznacznie. – Nie żeby kiedykolwiek
specjalnie nam się nudziło.
Po dotarciu
na tereny WSJ nie pozostało im nic innego, jak znaleźć kogoś, kto mógłby znać
miejsce przebywania poszukiwanych przez nich wilków. Prędzej czy później
musieli przecież natknąć się na choć jedną żywą duszę.
– Normalnie
nie przepadam za towarzystwem, ale to już przesada. – Vin zwolnił, rozglądając
się po okolicy.
– Nie
dramatyzuj, druhu, to nie twoja działka.
Na wszelki
wypadek cały czas podążali w stronę miejsca, w którym spodziewali się zastać
choćby ich służby. Jednak fakt, że nikt ich jeszcze nie zatrzymał, wydawał się
grafitowemu basiorowi dość niepokojący. W WSC na przykład wystarczyło
przekroczyć granice, żeby wpaść na zupełnie losowego wilka, gotowego na
przeprowadzenie wycieczki krajoznawczej. Może to różnice kulturowe.
Zanim Szkło
zdążył przerwać jego przemyślenia, zrobiło to coś innego. Zerwał się do biegu i
przeskakując kolejno przez pnie dwóch powalonych brzóz, znalazł się na miejscu.
Starszy śledczy znalazł go, stojącego nad średnio świeżymi zwłokami wilka.
– Znalazłem
zwłoki, druhu, zapewne nie ostatnie w tym sezonie. – Wypuścił głośno powietrze
z płuc, starając się pozbyć zapachu, który zdawał się coraz lepiej zadomawiać w
jego nozdrzach. Po chwili namysłu przeskoczył nad ciałem i odszedł parę kroków
na bok, tłumacząc sobie, że robi miejsce drugiemu wilkowi.
<Szkło?
(przepraszam, ale zwłoki to moja słabość)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz