Naoru nie mógł tego zrozumieć. Dlaczego tak się czuł. Czuł dziwną bliskość z Yuki. Nie chodzi tu wcale o miłość, gdyż jego serce należy tylko do Serenity. To jakby inny rodzaj miłości. Yuki bardzo przypominała mi o Aisu, jego matce, ale dlaczego? Dlaczego akurat teraz? Jego matka zniknęła, jej duch już nie spaceruje po jego kryjówce. Dawno jej tam nie widział. Bolało go to. Bał się, że nigdy jej nie spotka. Tak wiele chciałby jej powiedzieć. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Obwiniał się za śmierć wadery, lecz Serenity pomogła mu zrozumieć, że tylko jej tak pomógł. Gdyby nie Seruś niewiadomo co zrobiłby Nao z czasem. Może sam odebrałby sobie życie wiedząc, że odebrał je niewinnej istocie? Sam nie był pewny. Wiedział jedynie, że śmierć matki odcisnęła na nim piętno. Bliskość Yuki bardzo przypominała mu bliskość Aisu. Ona tak zawsze kładła głowę na jego głowie. Czuł się wtedy o wiele lepiej. Teraz też tak jest. W końcu Naoru zabrał głowę i spojrzał na nią. Uśmiechała się czule do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Dziękuję za wszystko Yuki. - powiedział wstając.
- Nie masz za co dziękować. - odparła. - A gdzie idziesz?
- Idę upolować śniadanie.
- Już to zrobiłam. - zaśmiała się i wskazała łapą na jelenia. Naoru zaskoczył ten widok. Spojrzał na waderę pytającym wzrokiem.
- Kiedy?
- Jak spałeś.
- Ale jest tak wcześnie. - mruknął.
- Z nawyku wstaje bardzo wcześnie.- powiedziała. Naoru przypomniał sobie, że Aisu też tak robiła. Dla niej zawsze dzień zaczynał się bardzo wcześnie, a kończył bardzo późno. Nie spała przez to najlepiej, ale czerpała wiele przyjemności z tak długich dni. Obserwowała wschody i zachody Słońca, gwiazdy na niebie i księżyc. Dla niej cały świat byk piękny. Pomyśleć, że to wszystko po tym jak spotkała Conquest'a. Tak bardzo miłość zmieniła jej życie. Z zimnej wilczycy zmieniła się w kochającą świat waderę. Naoru często miał o niej sny. Zawsze patrzyła na niego, taka bezsilna i słaba. Patrzyła na niego błagającym wzrokiem. Po chwili płakała pytając dlaczego on jej to zrobił. Naoru zawsze miał ochotę wtedy płakać. Zaprzeczał, że to nie tak miało być, że chciał by była szczęśliwa. Sny go przygniatały, zawsze jednak czuwała nad nim Serenity. Wtedy koszmary znikły, lecz ostatnio znów dawały o sobie znać.
- Rozumiem. Moja matka również wcześnie wstawała. Taki nawyk.
- Właśnie, taki nawyk.- zaśmiała się nerwowo wadera. Naoru uśmiechnął się przyjaźnie do niej. - Nom, wracając. Proszę bardzo częstuje się świeżo ulokowanym jeleniem.
- Ależ ja nie mogę. To twoja zdobycz. - odparł, wadera spojrzała na niego.
- Jak ci dają pod pyszczek to bierz, bo jak zabiorą to nie wróci.- odparła, na co Nao zaśmiał się. Podszedł i niepewnie zaczął jeść. Zauważył, że Yuki mu się przygląda.
- A ty nie będziesz jadła? - spytał.
- Spokojna głowa, jedz ile chcesz. - powiedziała wadera szybko. Naoru zaśmiał się ponownie. Nie zjadł dużo, choć Yuki nalegała i nawet próbowała go nakarmić. Po posiłku udał się na krótki spacer do lasu, by trochę się rozbudzić. Wataha Srebrnego Chabra dopiero budziła się do życia. Nao przyglądał się całemu krajobrazowi. Zbliżała się zima. Ulubiona pora roku samca. Nie mógł się jej doczekać. Wtedy będzie miał wielkie pole do popisu jeśli chodzi o moce. Już w głowie odliczał dni. Ile by dał, aby spędzić tą zimę z rodziną. Na wspomnienie o rodzinie przypomniał sobie o Asmirze. Tak dawno jej nie odwiedził. Postanowił się z nią spotkać. Ruszył w kierunku jej jaskini. Miał nadzieję, że tam ją znajdzie.
<Asmirko? Chętna na wątek z bratem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz