poniedziałek, 9 grudnia 2019

Od Ceres'a - ”Zatrzeć Rany” cz. 3

Melancholia

Dni mijały, a mały Ceres rósł. Jednak coś niepokoiło go. Ciągle widział dziwne postaci. Czuwały nad nim, mówiły do niego. Słowa te jednak były niezrozumiałe dla malca. Były niczym zaklęcia rzucane w przestrzeń. Odbijały się echem po głowie Ceres'a. On jednak to ukrywał. Trzymał to w tajemnicy przed wszystkimi, nawet przed swoją matką, którą kochał nad życie. Zauważył, że coraz słabiej wygląda. Bał się o nią. Za każdym razem spoglądał na nią, jak na kruchy kryształ. Taka piękna, a tak delikatna. Ashera obecnie leżała i pilnowała małego Ceres'a. On natomiast ganiał radośnie zająca starając się go upolować. Przewrócił się jednak o własne łapy. Ashera wstała i zbliżyła się, by sprawdzić, czy jest aby na pewno cały. Uśmiechnęła się czule widząc, łzy w jego oczach i natychmiast pocałowała jego czółko. 
- Nie płacz skarbie. Wszystko będzie dobrze. 
- Ale to boli mamusiu. - powiedział wtulając się w nią. Ashera wodziła pyskiem czule po jego drobnym ciałku. 
- Już, już kochanie. Mama tu jest. - powtarzała kojąco. Po chwili Ceres uspokoił się. 
- Początki zawsze bolą, lecz z czasem nauczymy się być odporni na ten ból. - powiedziała wracając do swojej poprzedniej pozycji. Ceres spojrzał na nią z podziwem. Jego mama zawsze wiedziała co powiedzieć. Nastał wieczór. Księżyc pięknie wraz z gwiazdami ozdabiał mroczne niebo. Ceres siedział przed jaskinią i wpatrywał się w nie. Ashera spała. Odpłynęła zaraz po tym jak  wrócili. Brakowało jej sił. Ceres spojrzał na nią. Widział jak jej pyszczek staje się zaniepokojony. Po chwili samica zaczęła się niespokojnie kręcić. 
- Nie, nie..... Nie możesz!- mówiła, a Ceres zaciekawiony wszedł do środka i stanął nad mamą. 
- Mamusiu? - spytał. 
- To moja wina... To ja zawiodłam...- słowa te bardzo zasmuciły malca. Dlaczego jego mama mówiła takie rzeczy przez sen? 
- Proszę zostaw go! To jeszcze dziecko!- zaczęła się niespokojniej kręcić. 
- Mamuniu!- zawołał lekko wystraszony Ceres i zaczął budzić samice.
- Nie!- krzyknęła budząc się. Ciężko oddychała, a jej oczy zaczęły napełniać się łzami. Spojrzała na syna i natychmiast go przytuliła. 
- Przepraszam kochanie. Pewnie mama cię obudziła. - powiedziała. 
- Nie mamusiu. To nic takiego. Nie spałem jeszcze. Dlaczego płaczesz?- spytał widząc jej łzy. 
- Ty nic takiego. Mama miała koszmar. - powiedziała lekko się uśmiechając. Ceres przytaknął i położył się obok niej. 
- Więc będę przy tobie, aby ci się już nie śnił. - powiedział. Ashera uśmiechnęła się na słowa syna. Położyła głowę obok niego i zamknęła oczy. Po chwili zasnęła. Ceres czuwał nad matką, póki sam nie poczuł się senny i nie zasnął wtulony w jej bok. 

C.D.N


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz