Słowa Szkiełka bardzo mnie wzruszyły. Chciałam mu odpowiedzieć, lecz kaszel mi w tym przeszkodził. Basior podszedł do mnie i położył łapę na moim ramieniu. Poczułam ulgę i zarumieniłam się lekko. Basior wskazał mi drogę wyjścia.
- Musimy tylko uważać na ludzi. - odparłam.
~Tym akurat nie musisz się przejmować. Macie póki co drogę czystą, a jak coś to pomogę. ~ Znów usłyszałam ten głos. Spojrzałam na Szkiełko i lekko się uśmiechnęłam.
- Wracajmy do domu. - oznajmiłam. Szkiełko również się uśmiechnął. Zaczęliśmy biec. Starałam się ignorować ból. Biegliśmy przez ciemny korytarz. Psy siedzące w klatkach głośno szczekały na nasz widok. Trochę było mi ich szkoda, ale widziałam, że im nic już nie pomoże. Były trenowane do walk na ringu i tylko o tym myślą. Biegliśmy przez długie korytarze. Nagle wyskoczyło przed nami dwóch mężczyzn.
- Łapcie je!- krzyknął jeden. Po chwili mogliśmy usłyszeć szybkie kroki innych. Szkiełko warczał na jednego z nich by po chwili powalić na ziemię. Mogliśmy ominąć drugiego i znaleźć się na kochanym dworze!
- Musimy znaleźć jakieś wyjście. - powiedział szybko, a ja rozejrzałam się.
- Może tam?- spytałam wskazując łapą na niewielką dziurę w siatce.
- Nie zmieścimy się. Moglibyśmy się przekopać się pod nią, lecz to zajmie chwilę. - powiedział. Nagle mnie olśniło.
- Wiem co zrobić. - powiedziałam trochę niepewnie i podbiegłam do dziury. Jednak zamiast celować w nią celowałam w samą siatkę. Mój ogon zmienił się w demona, który po chwili zmasakrował ją.
- Chodźmy musimy biec.- powiedziałam pośpiesznie. Wiedziałam, że Szkiełko mógł mnie teraz uważać za potwora, lub coś gorszego, ale liczyło się dla mnie jego bezpieczeństwo. Chciałam wrócić, razem z nim.
<Szkiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz