Konwalia chwilę patrzyła na Agresta, nie rozumiejąc.
Trybiki w jej głowie obracały się z porażającą wręcz prędkością, próbując ustawić sobie w głowie słowa Agresta. Gdy jednak załapała jego historyjkę, zachichotała słodko.
Posłała mu spojrzenie pełne współczucia i troski, dokładnie takie, jakie otrzymałby, gdyby cierpiał na wysoką gorączkę i omamy.
— Wesz? Nędzniczka? Chwast? — zaśmiała się, szczerze rozbawiona. — Może i tak. Ale dlaczego wciągasz w to Szkło? To mój kolega. I, pomimo tego, co mi tu właśnie insynuujesz, nigdy z nim nie spałam.
Wadera zmierzyła Agresta spojrzeniem, po czym jej uśmiech zbladł.
— I nigdy nie mówiłam, że chciałabym kogoś innego. Jedyne, co ci powiedziałam, to to, że nie chcę, żebyś zamknął sobie drogę tylko na mnie i zniszczył sobie szansę na szczęśliwe życie z kimś lepszym. Zależy mi na tobie, Agrest, więc czemu miałabym szukać "tego jedynego", jak to nazwałeś, skoro już znalazłam?
Uśmiechnęła się szeroko, gdy wilk upadł na ziemię. W ostatnim momencie przytrzymała jego łeb, żeby nie uderzył nim o twardą posadzkę.
— Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć. — Pogłaskała go po głowie, zanim ułożyła go wygodniej. — Teraz zaśniesz na chwilę, żeby organizm ci się całkowicie zregenerował. Te zioła działają... Z pewnym opóźnieniem.
Wyprostowała się i uśmiechnęła czule.
— Masz mnie za nierządnicę, Agrest — oznajmiła głosem zupełnie niepasującym do wyrazu pyska, bardziej do siebie, niż do basiora, gdyż ten już spał. — Więc udowodnię ci, że nią nie jestem.
Wilk obudził się jakąś godzinę później, za to Konwalia leżała obok, drzemiąc lekko.
— Coś ty mi dała? — zapytał zachrypniętym głosem.
Wadera natychmiast obudziła się i spojrzała na niego.
— Co? — zapytała, jeszcze nie do końca rozbudzona.
— Coś ty mi dała? — powtórzył Agrest dobitniej, mierząc ją wściekłym spojrzeniem.
— Zioła — odparła po prostu. — Na regenerację po spożyciu alkoholu.
Wstała i przeciągnęła się.
— Możesz się jeszcze chwilę czuć ospały, ale to minie — mruknęła, po czym ziewnęła.
< Agrest? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz