Szaro- biała plucha, zwana inaczej zimą, nigdy specjalnie nie cieszyła Konwalii. I chociaż dookoła mnóstwo prawdopodobieństwa zamarznięcia w lodowatym śniegu, to jej myśli krążyły dookoła wiosny, razem z jej zmienną pogodą i mocą rosnących wszędzie kwiatów.
Nic jednak nie było w stanie zaskoczyć ją tak bardzo, jak dziwaczny wilk, który wyskoczył jej naprzeciw. Gdyby nie była Konwalią Jaskrą Jaśminową, która, oczywiście, nie zna strachu, mogłaby powiedzieć, że przestraszyła się jego czerwonych oczu i dziwacznej czaszki na jego łbie.
— Znalazłeś się na terenach Watahy Srebrnego Chabra — ozajmiła mu usłużnie, dalej skanując go wzrokiem.
Mówiąc szczerze, dawno znudziły ją zwyczajne basiory (ekhem, Agrest, ekhem), więc nieznajomy mógł wprowadzić w jej życie powiew nowej, oryginalnej świeżości. Kogo nie zainteresowałby basior wyglądający jakby właśnie uciekł z horroru?
— Jest to aktualnie ziemia niczyja — kontynuowała. — Po śmierci Alfy, jakiś czas temu. Wszystko jednak wciąż funkcjonuje.
Uśmiechnęła się słodko, z satysfakcją zauważając, jak kąciki ust basiora również się unoszą.
— Jeśli chciałbyś stać się częścią naszej społeczności, to znajdzie się dla ciebie miejsce — rzuciła, uśmiechając się jeszcze rozkoszniej.
— Zastanowię się — obiecał basior.
— Co powiesz więc na mały spacer? Może zachęci cię do dołączenia — zaproponowała i, nie czekając na odpowiedź, ruszyła. Tak, jak się spodziewała, po chwili wilk dorówał jej kroku.
Droga mijała im w ciszy, aż w końcu Konwalia zaśmiała się dźwięcznie.
— Zapomniałam się przedstawić — wyjaśniła, widząc jego pytający wzrok. — Konwalia Jaskra Jaśminowa, miło mi.
< Eothar Atsume? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz