piątek, 6 grudnia 2019

Od Konwalii Jaskry Jaśminowej CD Agresta - "W Świetle Dnia"

Konwalia uśmiechnęła się szeroko. Nie był to jednak uśmiech radości, czy wskazany w tym momencie uśmiech uczucia albo czułości. Nie, był to grymas dziwacznego szaleństwa, zbyt szeroki, żeby przekazywać jakiekolwiek uczucia.
— Agrest — zaczęła, kładąc łeb na jego ramieniu. — Chciałabym móc odpowiedzieć "tak". Naprawdę.
— Czemu więc nie odpowiesz? — zapytał, mierząc waderę dziwnym spojrzeniem.
— Bo jesteśmy zbyt młodzi — odrzekła prosto. — Jeśli coś by nie wyszło, zmarnowalibyśmy sobie na siebie całą młodość.
Zapadła chwila ciszy, a Konwalia, widząc, że Agrest nie ma zamiaru odpowiedzieć, kontynuowała dalej:
— Nie odpowiada ci taki układ, jaki mamy teraz? Dobrze się razem bawimy, nie jesteśmy w żaden sposób zobowiązani. Jest luźno. Nie pasuje ci to?
Uniosła brew do góry, zapominając, że basior nie jest w stanie zobaczyć wyrazu jej pyska.
— Wy, samce, jesteście okropni. Chcielibyście tylko się wiązać. Odpowiedzialność, stabilność, bla, bla, bla. Nie kocham cię, Agrest. Lubię, bardzo lubię, ale nie kocham. Może kiedyś będę, ale na razie... Jest dobrze tak, jak jest. Nie ma potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać. Zamknąłbyś sobie furtkę na przyszłość. Powiedz mi, ile wader znasz prócz mnie... Tak blisko?
Cisza.
Może on po prostu nie przyjaźni się z innymi waderami, przeszło jej przez myśl. Może on nie sypia z innymi, bo uważa to za zdradę.
— No właśnie. A nuż poznasz kiedyś jakąś inną, lepszą? Odpowiedniejszą? Wtedy będziesz żałować, że związałeś się ze mną. I kochając tamtą, będziesz ranił całą naszą trójkę.
Agrest już miał odpowiedzieć, ale wtem Konwalia puściła go i z powrotem opadła na cztery łapy. Cmoknęła basiora w policzek, a sukowaty uśmiech wykrzywił jej pysk.
— Wrócę wieczorkiem — rzuciła i odwróciła się, żeby odejść, machając ogonem.


< Agrest? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz