Namówiona słowami swojej nowo znalezionej rodziny Tia postanowiła spróbować tej całej szkoły, którą wszyscy tak wychwalali. Nie miała pojęcia, czego się tam spodziewać ani nawet na co liczyć, ale musiała jakoś sobie poradzić. Podobno miała nie być tam sama, ale w obecnym, bardzo ciężkim czasie i tak się tej samotności obawiała. Dlaczego miałaby kogoś obchodzić? Wszyscy będą skupieni na czubkach własnych nosów, tutaj nie będą na nią zwracać tak uwagi jak robili to w starej watasze. Każdy jest zdany na siebie i nawet ona musiała się tego nauczyć. Będzie samotna, po prostu.
Szkoda, że nie miała pojęcia, jak bardzo się myliła. Byłaby przygotowana na miłe, przyjazne powitanie. Na pyszczki uśmiechnięte na jej widok. Na masę (tylko kilka) szczeniaków, które otoczyły ją i chciały jak najszybciej się z nią zaprzyjaźnić. Szczególnie jedna młoda wadera ją zaczepiała.
– Cześć! Jestem Godzimira, ale mów mi Godzia! Idziemy się pobawić? Chcesz iść nad rzekę? Znam taką fajną norę, idziesz ze mną?
Cała ta Godzia i jej przyjazne nastawienie z początku mocno przerażały małą i nieporadną Tię, ale wkrótce waderka odkryła, że obecność o wiele odważniejszej koleżanki dobrze na nią wpływa. Tia, choć często poobijana i zawinięta w bandaże, chętniej wychodziła na jakieś szczenięce eskapady. Przestawała powoli tak bardzo bać się fizycznych zabaw, wraz z upływem czasu sama nawet niektóre inicjowała, chcąc integrować się z grupą. Zdecydowanie nabrała pewności siebie, co chwalili wszyscy jej bliscy, chociaż wciąż wolała spędzać dużo czasu w osobności i bardziej przypatrując się innym niż cały boży dzień gadać z wilkami. Jej papcio kazał się jej tym nie martwić, bo przecież nie każdy jest stworzony do towarzystwa.
Wreszcie nadszedł dzień, kiedy Tia w oczach watahy została uznana za dorosłą i przyszło jej dobrać swoje własne stanowisko. Nie miała w planach się wahać. Z samego rana przyszła do niej dodatkowo Godzimira i wspierała swoją psiapsiółę jak mogła najlepiej.
– Cokolwiek wybierzesz, dasz sobie radę! Wiesz, co chcesz wybrać?
– Pomocnika medyka.
– A-ha! Okej. Fajnie brzmi. Pewnie i tak go nie dostaniesz, bo jest wojna, ale poprosić można, co nie?
Tia uśmiechnęła się do Godzi.
– Tak. Poprosić można.
<Koniec. Kolejne grywalne opowiadania pojawią się w życiu dorosłej Tii z oczywistych powodów>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz