Kanaa warknęła groźnie. Ruszyła przed nami, podążając szybko w kierunku, z którego przed chwilą coś przestraszyło sarny. Obejrzałem się jeszcze za uciekającymi z gracją zwierzętami, chcąc sprawdzić, czy na pewno nie mielibyśmy szansy ich dogonić. Nie... nie ma sensu. Jest nas tylko troje. Przeskoczyłem więc przez poplątane gałęzie krzaków, które dzieliły mnie od niewielkiej łączki porośniętej wysoką trawą. Czym prędzej znalazłem się obok Kanaa'y i Lenka, którzy zatrzymali się po drugiej stronie polanki. Coś czarnego siedziało w zaroślach. Już na początku przeraził mnie fakt, że nie mógł być to wilk, ponieważ zapach, jaki otaczał zarośla bardziej przypominał charakterystyczny, ledwie wyczuwalny zapach tłuszczu, jaki pokrywa pióra dużych ptaków.
- Kto tam?! - krzyknąłem niepewnie, zbliżając się o krok do zarośli.
Nastał moment ciszy. Nikt nie ważył się odezwać, cały czas czekając na odpowiedź, która powinna paść z drugiej strony.
Nagle coś z furkotaniem wyskoczyło... wyfrunęło z krzewów. Wszyscy troje w pierwszym odruchu odskoczyliśmy, cofając się na łąkę. Tymczasem stworzenie już zniknęło pomiędzy koronami drzew, strącając na ziemię jedynie kilka podsuszonych liści.
- Co to było?! - przestraszyła się Kanaa. Po kolejnej chwili ciszy, jaka nastała, cicho i niepewnie odezwał się Lenek.
- Ja... chyba wiem...
- Co wiesz? - oboje spojrzeliśmy na basiora. Było to co najmniej podejrzane.
- Ten ptak... - wilk odwrócił się, i zrobił kilka kroków w stronę, z której nadeszliśmy, jakby głęboko się nad czymś zastanawiając - tak, to nie mogło być nic innego - podszedłem do niego i spojrzałem mu w oczy. Powieki miał zaciśnięte a brwi zmarszczone - pamiętam tego stwora - Lenek popatrzył na mnie, z dostrzegalnym lękiem w oczach - chyba muszę wam o czymś powiedzieć...
Wraz z Kanaa'ą wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Lenek syknął - odłóżmy obiad na później i chodźmy do jaskini. Mam nadzieję, że Mundus jeszcze tam jest. Musimy porozmawiać*.
< Kanaa? >
*Patrz opowiadanie: Od Amber CD Lerki i dalsze opowiadania z tej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz